#352 VA “Twilight” (soundtrack) (2008)

W 2008 roku zapanowała prawdziwa zmierzchomania. Dziewczyny marzyły, że tak jak Bella znajdą kiedyś swojego Edwarda. Chłopcy natomiast nie mieli łatwo, bo w porównaniu do filmowego wampira wypadali blado. Tak czy inaczej – zarówno książka jak i film na jej podstawie przyniosły ogromne zyski. Równie dużo pieniędzy nastolatki wydawały na gadżety z podobizną Belli czy Edwarda. Szybko ze sklepów zniknął i soundtrack do kinowego hitu. A że nie zajmuję się recenzjami filmów, lecz muzyki, biorę go dziś na celownik.

Czytaj dalej #352 VA “Twilight” (soundtrack) (2008)

#348 Paramore “Paramore” (2013)

Zespół Paramore powstał w 2004 roku. Amerykańska grupa szybko podbiła serca wszystkich zbuntowanych nastolatek. Najpierw we własnej ojczyźnie, niedługo potem na całym świecie. Wydali już cztery studyjne albumy, dwa koncertowe krążki oraz użyczyli dwóch swoich piosenek (“Decode” i “I Caught Myself”) na soundtrack do filmu “Zmierzch”, czym przysporzyli sobie nowych wielbicieli. Dziś, po niemal czterech latach od premiery płyty “Brand New Eyes” i kilku poważnych kłótniach w zespole, w wyniku których dwóch członków Paramore zdecydowało się na odejście, amerykański zespół powraca do walki o fanów. Czy albumem “Paramore” ponownie zawojują scenę muzyczną, tak jak zrobili to w 2005 roku krążkiem “All We Know Is Falling”?

Czytaj dalej #348 Paramore “Paramore” (2013)

#347 Lykke Li “Wounded Rhymes” (2011)

I, I follow, I follow you Deep sea baby, I follow you (PL: Podążam, podążam za tobą poprzez morską głębię, kochanie, podążam za tobą). Kto z nas nie nucił w ciągu minionego roku utworu “I Follow Rivers”? A kim jest dziewczyna, który wykonuje ten hit? Znaną od kilku lat wokalistką, która na koncie ma już dwie płyty oraz rzesze fanów. Dzisiaj przybliżę wam jej drugi studyjny krążek “Wounded Rhymes”, który ostatnio często gości w moich głośnikach, a w niektórych sklepach płytowych można dorwać go już za 25 złotych. Warto zainwestować?

Czytaj dalej #347 Lykke Li “Wounded Rhymes” (2011)

#341 Placebo “Without You I’m Nothing” (1998)

Po zapoznaniu się z debiutanckim albumem brytyjskiego zespołu Placebo, zatytułowanym (jakże oryginalnie) “Placebo”, wiedziałam, że na tym moja przygoda z grupą się nie zakończy. Tak więc co jakiś czas po kolei będę odkrywać kolejne pozycje w ich dyskografii. Trochę tego jeszcze przede mną, a już dziś zapraszam do czytania recenzji drugiego studyjnego krążka Placebo “Without You I’m Nothing”. Premiera albumu odbyła się w 1998 roku, czyli dwa lata po debiutanckim “Placebo”. Niby czasu niewiele, ale zmiany zaszły znaczące.

Czytaj dalej #341 Placebo “Without You I’m Nothing” (1998)

#339 Kelly Clarkson „Greatest Hits: Chapter One” (2012)

Któż z nas nie zna dziś Kelly Clarkson? Zwyciężczyni pierwszej edycji “American idol” co i rusz przypomina nam o sobie za sprawą kolejnych przebojowych singli. W 2013 mija dziesięć lat od wydania jej debiutanckiego albumu “Thankful”. Świętować Kelly postanowiła jednak kilka miesięcy wcześniej – pod koniec 2012 wydała kompilację swoich największych hitów zatytułowaną “Greatest Hits: Chapter One”. I na pewno nie zamierza żegnać się z publicznością. Za kilka lat z pewnością otrzymamy “Chapter Two” a może nawet i “Chapter Three”.

Czytaj dalej #339 Kelly Clarkson „Greatest Hits: Chapter One” (2012)

#324 Mumford & Sons „Sigh No More” (2009)

Inaczej jak od przedstawienia chłopaków nie zacznę. Ich muzyka nie jest grana w radiu, oni sami nie pojawiają się na okładkach gazet ani w telewizyjnych show. Mumford & Sons to założony w 2007 roku w Londynie zespół. Jego inicjatorem jest Marcus Mumford, a pozostali członkowie (Winston Marshall, Ben Lovett oraz Ted Dwane) bynajmniej nie są jego synami, tylko przyjaciółmi, którzy pewnego pięknego (a może i deszczowego dnia – wiadomo… Londyn) stwierdzili, że fajnie byłoby sobie razem pograć. Ich debiutancki album “Sigh No More” wydany pod skrzydłami Islands Record zwrócił na nich uwagę dziennikarzy i słuchaczy. Stacja BBC zapewniła umieściła ich na prestiżowej liście “Sound of 2009”, obok takich dziś gwiazd muzyki jak Florence + The Machine czy White Lies. Chociaż pierwszego miejsca w rankingu BBC nie zajęli, dziś ich gwiazda świeci najjaśniej, sprzedają miliony płyt po obu stronach Oceanu, grają masę koncertów i zyskują nowych wielbicieli. Dołączę do grona fanów Mumford & Sons?

Czytaj dalej #324 Mumford & Sons „Sigh No More” (2009)

#320 Coldplay “A Rush of Blood to the Head” (2002)

 

Zespół Coldplay poznałam za sprawą krążka “Viva La Vida”. Potem nadszedł czas na elektroniczne “Mylo Xyloto” i się zaczęło. Nie sądziłam, że muzyka Coldplay aż tak będzie na mnie działać. Dziwne byłoby, gdybym za chwilę nie sięgnęła po pierwsze albumy w dyskografii tej czwórki mężczyzn z Wielkiej Brytanii. Studyjne krążki pochłonęłam w mgnieniu oka. Postanowiłam jednak zrecenzować “A Rush of Blood to the Head”. Nie tylko dlatego, że płyta ta została zgłoszona do recenzji. Po prostu chciałam się z wami podzielić tym, co czuję, kiedy jej słucham.

Czytaj dalej #320 Coldplay “A Rush of Blood to the Head” (2002)