#265 Linkin Park “A Thousand Suns” (2010)


Decyzję o przesłuchaniu czwartej płyty amerykańskiego zespołu Linkin Park odkładałam dość długo. Ani jedna z ich trzech poprzednich płyt nie zrobiła na mnie takiego wrażenie, że chciałabym do niej wracać i wracać. Może się narażę fanom kapeli,ale powiem, że były one dla mnie luźnym zbiorem piosenek – kilku naprawdę udanych, ciekawych numerów i tak zwanych zapychaczy.

Czytaj dalej #265 Linkin Park “A Thousand Suns” (2010)

#261 Amy MacDonald “A Curious Thing” (2010)

\Często mam wrażenie, że jeśli ktoś świetnie zaczyna, wzbudza jednym singlem zainteresowanie słuchaczy, nie zdoła się już później przebić. Miałam tak np. w przypadku Melanie Fiony, która zniknęła na długie miesiące by w końcu, ku mojej uciesze, powrócić z udanym materiałem. Wydana w 2007 roku debiutancka płyta “This Is the Life” sprzedała się w trzech milionach egzemplarzy. Drugi krążek Amy MacDonald, “A Curious Thing”, ukazał się w 2010 roku. Nie dotarł do takiej ilości słuchaczy jak ten pierwszy, ale nie znaczy to, że jest mniej udany i nie warty uwagi.

Czytaj dalej #261 Amy MacDonald “A Curious Thing” (2010)

#255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)

 

„Viva la Vida or Death and All His Friends” znalazło się na moim celowniku już dość dawno temu. Ciągle jedna było coś innego do przesłuchania i ocenienia, że na ten album brakowało mi po prostu nie tylko czasu ale i najzwyczajniej chęci. Zanim sięgnęłam po „Viva la Vida or Death and All His Friends” zdecydowałam się spojrzeć na recenzje, jakie ten album otrzymywał. Nie zdarza mi się to i raczej na tym jednym razie zaprzestanę. Polscy ‘krytycy’ obrzucili krążek Coldplay błotem. Może to dziwnie zabrzmi, ale właśnie po tym zarezerwowałam sobie czas na czwarty album brytyjskiego zespołu by skonfrontować ich opinie z…rzeczywistością.

Czytaj dalej #255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)

#251 Placebo “Placebo” (1996)

Placebo to brytyjska grupa założona w 1994 roku przez Briana Molko oraz Stefana Olsdala. Do współpracy zaprosili również przyjaciela Stefana – perkusistę Roberta Schultzberga. Duży wpływ na promowanie młodego wówczas zespołu miał David Bowie. Po usłyszeniu kilku nagranych przez Placebo kawałków poprosił ich, by grali jako support przed jego koncertami. Zainteresowała się nimi publiczność oraz wytwórnie płytowe. Wkrótce zespół podpisał kontrakt z Caroline Records i wydał swój pierwszy album zatytułowany „Placebo”.

Czytaj dalej #251 Placebo “Placebo” (1996)

#249 Tokio Hotel “Zimmer 483” (2007)

Pierwsza płyta chłopaków z Niemiec zatytułowana „Schrei” szybko odniosła sukces w całej Europie i podbiła serca prawie wszystkich nastolatek. Reszta miała znacznie inne zdanie na temat TokioHotel. Zaliczam się do nich i ja. Debiut nie zrobił na mnie dużego wrażenia. . Tylko się wymęczyłam słuchając niektórych utworów. I chociaż wiele osób nie pozostawiło na muzyce Niemców suchej nitki, ci, niczym nie zrażeni, wydali kolejny album. Drugie ‘dzieło’ nosi tytuł „Zimmer 483”.

#246 Michael Jackson “Bad” (1987)

Przed Michaelem Jacksonem broniłam się kilka lat. Słyszałam kilka jego utworów, nie tak trudno usłyszeć w radiu (szczególnie po jego śmierci) takie kawałki jak „Billie Jean” czy „The Way You Make Me Feel”. Niestety, to w dużej mierze miało wpływ na to, że decyzje o przesłuchaniu jakiejkolwiek jego płyty odkładałam i odkładałam. Ale nie można uciekać w nieskończoność. A nuż mi się spodoba? W innym przypadku będę miała co skrytykować. I w tę stronę dobrze, i w tę.

Czytaj dalej #246 Michael Jackson “Bad” (1987)

#232 Maroon 5 “Songs About Jane” (2002)

Zespół Maroon 5 istnieje już od dobrych dziesięciu lat. Swój debiutancki krążek wydali w 2002 roku. Kilka singli (m.in. „This Love” czy „She Will Be Loved”) znałam już wcześniej, ale nigdy nie miałam większej ochoty na zapoznawanie się z twórczością Maroon 5. Do tego zraził mnie występ wokalisty (a zarazem lidera grupy) – Adama Levina – u boku Alicii Keys w utworze „Wild Horses” (więcej o tym tutaj). Poza tym zawsze kojarzyli mi się z grupą założoną przez paru kolegów z liceum, którym zamarzyło się zostanie gwiazdami rocka. Jak widać – kolorowo nie było. Gdyby nie utwór „Moves Like Jagger”, hit zeszłego roku, moje zdanie na temat zespołu pewnie by się nie zmieniło, a taki krążek jak „Songs About Jane” przeszedł pewnie koło nosa. A tymczasem ta niepozorna, składająca się z dwunastu utworów płyta, z ciekawą, rzucającą się w oczy okładką, zmieniła moje zdanie na temat Maroon 5.

Czytaj dalej #232 Maroon 5 “Songs About Jane” (2002)