#923 King Dude “Music to Make War To” (2018)

Naprawdę nazywa się Thomas Jefferson Cowgill, ale na początku muzycznej kariery stwierdził, że nada sobie pseudonim, który będzie taki arystokratyczno-luzacki. Tak narodził się King Dude – wokalista, który w moich głośnikach zadebiutował przeszło trzy lata temu za sprawą świetnej płyty “Songs of Flesh & Blood – in the Key of Light”. Artysta nie próżnował. Parokrotnie zjechał USA i Europę. Wydał dwa kolejne albumy. Tegoroczny, “Music to Make War To”, to mój pewniak w rankingu najlepszych krążków 2018 roku.

Czytaj dalej #923 King Dude “Music to Make War To” (2018)

#921 Yves Tumor “Safe in the Hands of Love” (2018)

Nie raz wspominałam, iż do sięgnięcia po album artysty stanowiącego dla mnie zagadkę często zachęca mnie okładka wydanej przez niego płyty. Patrząc na demoniczną grafikę zdobiącą trzeci studyjny krążek Yvesa Tumora, “Safe in the Hands of Love”, ciekawa byłam co pod nią się skrywa. Tym bardziej, że sam tytuł wydawnictwa bardziej pasuje do mi soulowych i rhythm’and’bluesowych div niż dziwacznego producenta.

Czytaj dalej #921 Yves Tumor “Safe in the Hands of Love” (2018)

#913 Imagine Dragons “Origins” (2018)

Takiego tempa chyba nikt się po nich nie spodziewał. Amerykańska grupa Imagine Dragons, która za sprawą takich hitów jak “Radioactive”, “It’s Time” czy “On the Top of the World” szybko przebiła się do pierwszej ligi gwiazd muzyki, ponad rok po premierze “Evolve” wróciła z nowym wydawnictwem. Tytułem poprzednika kapela starała się podkreślić, że ma ochotę na zmiany i przedefiniowanie swojego stylu. Nazwa nowej płyty, “Origins”, sugeruje powrót do źródeł, początków. Jak ma się to do muzyki zawartej na krążku?

Czytaj dalej #913 Imagine Dragons “Origins” (2018)

#909 Nick Cave and the Bad Seeds “The Boatman’s Call” (1997)

Lata 90. były złotą erą dla australijskiego zespołu Nick Cave and the Bad Seeds. Po bardzo przeciętnym rozpoczęciu (nudny album “The Good Son”) przyszła pora na wydawnictwa dobre (“Henry’s Dream”) albo zwyczajnie znakomite (“Let Love In”, “Murder Ballads”). Był to czas nie tylko artystycznych sukcesów, ale i komercyjnych wzlotów, które szybko zaczęły Cave’a uwierać*. Ale nie tylko nieoczekiwana sława sprawiła, że po premierze “The Boatman’s Call” nastąpiła kilkuletnia przerwa w działalności kapeli. Jej lider, Nick Cave, potrzebował odpocząć po miłosnych zawirowaniach. Zostawił fanów z płytą, na której otwiera się jak nigdy wcześniej.

Czytaj dalej #909 Nick Cave and the Bad Seeds “The Boatman’s Call” (1997)

#908 Cassie Marin “S.O.S.” (EP) (2018)

Zawsze chciałam być wokalistką i dzielić się swoją muzyką z innymi, by uświadomić im, że warto realizować swoje marzenia – mówi Amerykanka Cassie Marin. O niej samej wiemy naprawdę niewiele. Jedynie tyle, że wychowywała się w Miami, a decyzję o rozpoczęciu muzycznej kariery podjęła po wypadku, który przekreślił jej gimnastyczną przyszłość. I tak już sobie nagrywa od 2015 roku, co jakiś czas dzieląc się większą lub mniejszą partią muzyki. Jak na początku 2018 roku, kiedy to ukazała się jej nowa epka “S.O.S.”.

Czytaj dalej #908 Cassie Marin “S.O.S.” (EP) (2018)

#904 Chelsea Wolfe “The Grime And The Glow” (2010)

Krótką i dość powierzchowną biografię Chelsea Wolfe, amerykańskiej wokalistki o mrocznym uosobieniu, przybliżałam w tekście poświęconym “Apokalypsis” – płycie, która przedstawiła artystkę całemu światu. Chociaż skupiłam się wówczas na dzieciństwie artystki, przy okazji powrotu do “The Grime and the Glow” zainteresowały mnie lata bezpośrednio poprzedzające debiutancki krążek Wolfe. Jej muzyczne doświadczenia wpłynęły bowiem na kształt albumu, który stoi dziś w kręgu moich zainteresowań.

Czytaj dalej #904 Chelsea Wolfe “The Grime And The Glow” (2010)

#903 SEXWITCH “SEXWITCH” (2015)

Natasha Khan, brytyjsko-pakistańska wokalistka ukrywająca się pod pseudonimem Bat For Lashes, na początku swojej kariery zaserwowała nam dwa udane albumy (“Fur and Gold”, “Two Suns”). Doznała później długiego zacięcia i w bólach przygotowała kolejny krążek – “The Haunted Man”. Artystce skończyły się pomysły, czuła się wyczerpana i zniechęcona. A zegar tykał i nakładał na Natashę jeszcze większą presję. Efektem była mało ciekawa płyta, którą później zastąpił jeden z najbardziej niezwykłych muzycznych projektów.

Czytaj dalej #903 SEXWITCH “SEXWITCH” (2015)