#1028 The S.L.P. “The S.L.P.” (2019)

Są zespoły, z których odchodzi jakiś członek, a  my wiemy, że świat się nie zawali. Są i takie, które po stracie tego jednego pionka długo nie mogłyby się podnieść. Jedną z formacji z drugiej grupy jest brytyjska kapela Kasabian. Chociaż częściej na płytach (i koncertach) słyszymy Toma Meighana, za teksty piosenek, ich produkcję i lwią część instrumentów odpowiada właśnie on – Sergio Lorenzo Pizzarno. W 2019 roku pozwolił sobie na mały skok w bok.

Swój nowy projekt Sergio ukrył pod szyldem The S.L.P. Na jego przygotowanie wykorzystał przerwę w działalności macierzystej formacji. Warto bowiem przypomnieć, iż Kasabian w pierwszej połowie 2017 roku wydali swój szósty studyjny krążek “For Crying Out Loud” i ruszyli w promującą go trasę. Sama płyta była jak chwila odpoczynku po szalonym “48:13” z 2014 roku. Działo się na niej niewiele, i nawet sam Pizzarno jakby nieco zwolnił. “The S.L.P.” to powrót do formy. I zarazem album, który brzmi, jakby realizował na nim pomysły, których ostatnio nie pozwolili mu spełnić pozostali członkowie Kasabian. A jest ich sporo.

W pokręcony świat Sergio wprowadza nas instrumentalna kompozycja “Meanwhile… in Genova”, która oparta jest na rytmie wygrywanym przez perkusję i orkiestrowych smyczkach. Nieco przydługi, ale ładnie filmowy start. Pizzarno ujawnia się w “Lockdown” – rockowo-syntezatorowym dziele, które szybko zostaje w pamięci. W taneczny, imprezowy nastrój potrafią wprawić takie nagrania jak “((trance))” oraz “Nobody Else”, w które zaskakująco wpleciono ciężkie klawisze pianina. Jeszcze lepiej wypadają takie kompozycje jak “The Wu” i “Favourites”. Pierwsza z nich odznacza się szybkim rytmem i wybuchami elektroniczno-punkowej złości. “Favourites” wybrane zostało na pierwszy singiel zapowiadający “The S.L.P.”. Nieprzypadkowo. Towarzysząca Pizzarno Little Simz jest obecnie elementem rapowej ekstraklasy. Ich wspólna kompozycja zaraża energią. “Favourites” jest niesamowicie intensywnym utworem, w którym gitarowe motywy przecinają się z hip hopowym flow.

Sergio ma dla nas także obfitujące w wokalne obróbki “Soldiers 00018” oraz niczym specjalnym się nie wyróżniające “The Youngest Gary”. Całość dopełniają piosenki z zupełnie innej bajki. “Meanwhile… At the Welcome Break” i “Meanwhile… in the Silent Nowhere” zdają się być kontynuacją “Meanwhile… in Genova”. Jednak spokojniejszą i rozśpiewaną. I bardziej  klasyczną, bo artysta chętnie sięga po orkiestrowe aranżacje. W natłoku wrażeń ginie jedna instrumentalna miniaturka – akustyczne “Kvng Fv”.

Jeśli ktoś szuka odpowiedzi, kim jest Sergio Pizzarno, płyta “The S.L.P.” ani przez chwilę nie zbliża nas do poznania odpowiedzi na to pytanie. To człowiek o wielu twarzach. Taki też jest jego solowy, debiutancki krążek. To także album, który ciężko polubić od pierwszego poznania. Sergio sprawia bowiem wrażenie osoby, która chce pokazać nam jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Sporo tu dźwiękowych koktajli (alt pop, hip hop, elektronika, gitary, orkiestrowe elementy), ale ostatecznie po (którymś) wysłuchaniu całości nie budzimy się z kacem. A Pizzorno nadal pozostaje naszym ulubionym członkiem Kasabian.

Warto: Favourites & The Wu

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *