#594 Chelsea Wolfe “Abyss” (2015)

Upał, żar, skwar. Dziennikarze w programach informacyjnych mogą odetchnąć z ulgą w swoich klimatyzowanych pomieszczeniach, bo w czasie wakacyjnego sezonu ogórkowego mają choć jeden temat, który się sprzeda. W końcu cała Polska lubi narzekać na pogodę. Nie ważne czy gorąco, czy mroźnie. W ostatnich dniach najprzyjemniej jest na sklepowych stoiskach z nabiałem, ale ochłodzić się można także za pomocą dobrze dobranej muzyki. Brzmienia proponowane nam przez amerykańską wokalistkę Chelsea Wolfe z powodzeniem przeniosą nas do zimnych zamkowych lochów.

Czytaj dalej #594 Chelsea Wolfe “Abyss” (2015)

#580 Chelsea Wolfe “Apokalypsis” (2011)

Okładka płyty “Apokalypsis” (stylizowane na “Ἀποκάλυψις”) intryguje, ale też przeraża. Wiele się na niej nie dzieje, ale nawiedzony obraz tych pustych (dosłownie!) oczu amerykańskiej wokalistki Chelsea Wolfe potrafi na długo zostać w pamięci, wracając do nas w nocnych koszmarach. Słuchacze o słabych nerwach powinni dać sobie szybko z tą artystką spokój. Pozostała grupa śmiało może przekroczyć bramy nawiedzonego świata Wolfe. “Apokalypsis” jest albumem, po który powinniśmy sięgać po zmierzchu. I najlepiej w samotności. Wówczas najszybciej poczujemy tę muzykę każdą komórką naszego ciała.

Czytaj dalej #580 Chelsea Wolfe “Apokalypsis” (2011)

#569 Hozier “Hozier” (2014)

Ze zdziwieniem, ale i wielkim uśmiechem obserwuję momenty na światowych listach przebojów, kiedy typowane na wielkie przeboje utwory dominowane są przez mniej komercyjne kawałki. Gdybym miała z głowy wymienić przykłady takich niespodziewanych hitów ostatnich lat, wskazałabym chociażby na “Royals” Lorde oraz “Somebody That I Used to Know” Gotye. No i, rzecz jasna, na “Take Me to Church” Hoziera. Za sukcesem utworu przyszła sława, nagrody i imprezy. A w środku tego całego zamieszania stoi skromny Irlandczyk z gitarą.

Czytaj dalej #569 Hozier “Hozier” (2014)

#564 George Ezra “Wanted on Voyage” (2014)

W 2012 roku oczarował nas Jake Bugg, którego debiutancki, imienny album przepełniony był utworami w retro gitarowym klimacie. Rok później swoje pięć minut miał Tom Odell i jego indie folkowa płyta “Long Way Down”. W 2014 roku kolejny młodzieniec z Wielkiej Brytanii jak gdyby nigdy nic podbił serca słuchaczy na całym świecie. George Ezra ma dwadzieścia jeden lat i, choć wygląda na swój wiek, dojrzałością mógłby obdzielić niejednego starszego kolegę. I właśnie to sprawia, że ciężko mi być obojętną na twórczość Brytyjczyka. Choć mogłabym przysiąść, że w dowodzie ma inne obywatelstwo oraz datę urodzenia.

Czytaj dalej #564 George Ezra “Wanted on Voyage” (2014)

#492 Nick Jonas & The Administration “Who I Am” (2010)

Dawno, dawno temu. W odległej galaktyce… . Ups, nie ta bajka. W sumie nawet nie było to tak dawno, bo jakieś pięć-sześć lat temu. Nie było jeszcze One Direction, 5 Seconds of Summer czy The Vamps, więc połowa nastolatek na całym świecie zasłuchiwała się w pop rockowych piosenkach amerykańskiego zespołu rodzinnego Jonas Brothers. A druga połowa muzykę grupy miała gdzieś, ale chowała w szufladzie plakat tria i skrycie wzdychała do jednego z braci. Lata mijają, dziewczyny dorastają, zmieniają się gusta, pojawiają się nowi idole. Jonas Brothers odeszli w zapomnienie, choć nie porzucili marzeń o muzycznej karierze. Dziś Joe, Kevin i Nick nie występują już razem, ale prawie każdy z nich w jakimś stopniu jest obecny na scenie.

Czytaj dalej #492 Nick Jonas & The Administration “Who I Am” (2010)

#480 Jack White “Lazaretto” (2014)

Naprawdę nazywa się John Anthony Gillis, przyszedł na świat w mieście, w którym Eminem stawiał swoje pierwsze kroki na scenie, ma polskie korzenie i dziewięcioro rodzeństwa – Jack White, jeden z najważniejszych wokalistów i gitarzystów naszych czasów. Chociaż w muzyce siedzi już dobre dwadzieścia lat, tegoroczny album “Lazaretto” jest dopiero jego drugim solowym popisem. Nie można mu mieć tego za złe. Kto jak kto, ale Jack White nie rozstaje się z gitarą, a do głowy ciągle wpadają mu nowe pomysły, jak można spożytkować ogromne pokłady talentu, jakie w nim drzemią. Czy to solowa płyta, czy też nagrana z kolejnym zespołem – na muzykę podpisaną jego nazwiskiem się po prostu czeka.

Czytaj dalej #480 Jack White “Lazaretto” (2014)