RECENZJA: Alicia Keys “Santa Baby” (2022) (#1447)

Jeśli ktoś zastanawiał się, czemu Alicia Keys, która dotąd nie wydawała taśmowo płyt i dawała nam szansę za sobą zatęsknić, w latach 2020 i 2021 wyskoczyła aż z dwoma pokaźnymi krążkami, odpowiedź jest czysto biznesowa – zależało jej na jak najszybszym wypełnieniu kontraktu i ruszeniem z własnym labelem. Już po roku ukazał się jej kolejny krążek. Na inaugurację Alicia Keys Records artystka wybrała święta Bożego Narodzenia. I podłożyła pod nią muzykę.

Lata minęły odkąd ostatni raz uważniej śledziłam premiery z łatką christmas. Wydawnictwa te zawsze uważałam za pójście na łatwiznę, tym bardziej, że mało kto faktycznie chciał pokusić się o napisanie własnych piosenek inspirowanych tym czasem w roku. W przypadku “Santa Baby” Keys nie pomagał dodatkowo fakt, że przez dłuższy czas płyta dostępna była jedynie dla użytkowników Apple Music. Dziś posłuchać mogą jej już wszyscy.

Na jedenaście kompozycji zawartych na albumie cztery z nich są autorstwa Alicii. W tym jedną jej fani znają już od dobrej dekady. Kołyszące “Not Even the King” weszło bowiem w skład “Girl on Fire”. Z faktycznych nowości mojej uwagi nie przyciąga rhythm’and’bluesowe, wzbogacane dzwoneczkami “December Back 2 June” – utwór stworzony z myślą o sklepowych playlistach. Lubię za to zaaranżowane na pianino, niespieszne nagrania “You Don’t Have to Be Alone” i “Old Memories on Christmas”, które wprowadzają nieco melancholijnej atmosfery. Refleksyjne klimaty są domeną również takich kawałków jak “Happy Xmas (War Is Over)” i “The Christmas Song (Chestnuts)”. Nieźle wypada interpretacja “Please Come Home for Christmas” z lekkim gospelowym sznytem, choć perełkami albumu są “Santa Baby”, “Christmas Time Is Here” oraz “Favorite Things”. W pierwszą z piosenek Keys włożyła sporo seksapilu. Drugą ujęła na soulowo-jazzujący sposób. Jej odsłona “Favorite Things” jest zaś melorecytowanym, kapitalnym ukłonem w stronę wczesnych lat artystki, gdy dźwięki pianina zestawiała z brzmieniami urban i r&b. Cover ten jest najciekawszym (i zarazem najdziwniejszym) momentem wydawnictwa.

Jaka jest świąteczna Alicia Keys? Po prostu… okej. “Santa Baby” nie przynosi większych rewolucji w jej twórczości, akcentując raczej jej zamiłowanie do klawiszy pianina i brzmień z pogranicza soul/r&b. Podoba mi się prostota większości nagrań i rezygnacja z wielu typowych dla christmasowych utworów dźwięków, przez co artystce udaje się uniknąć potykania się o kicz. Jednocześnie “Santa Baby” nie jest albumem, który zostałby z nami na (grudniowe) lata.

Warto: Santa Baby & Favorite Things

______________

Songs in A MinorThe Diary Of… ♥ As I AmThe Element of FreedomGirl on FireHereALICIA ♥ Keys

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *