#819 SZA “CTRL” (2017)

Naprawdę nazywa się Solána Imani Rowe a jej sceniczny pseudonim SZA jest niczym innym jak skrótem od Sovereign Zig-Zag Allah. Krążyła od 2011 roku po obrzeżach show biznesu, by w 2017 roku wydać debiutancki album, który szybko zdobył popularność i uznanie wśród fanów czarnych brzmień. Na naszych oczach wyrosła nowa gwiazda r&b, proponująca jednak coś więcej niż tylko r&b.

Czytaj dalej #819 SZA “CTRL” (2017)

#818 Hurts “Desire” (2017)

Jeden z najbardziej lubianych duetów w Polsce kontynuuje swoją młodą tradycję i nową płytę prezentuje nam dwa lata po poprzedniej. Nie obyło się bez szumnych zapowiedzi i dużych obietnic. Theo Hutchcraft i Adam Anderson chętnie opowiadali o swoim najnowszym projekcie, zdradzając, że “Desire” jest albumem pełnym nie tylko namiętności czy pożądania, ale i bólu. Otrzymaliśmy także deklarację, że to porcja najlepszych piosenek, jakie udało im się kiedykolwiek stworzyć. Dodajmy do tego słowa o big pop record oraz najbardziej osobistych tekstach. Zachęcająco, co nie?

Czytaj dalej #818 Hurts “Desire” (2017)

#817 Kelly Clarkson “Meaning of Life” (2017)

Mam z Kelly Clarkson ogromny kłopot. Niby jest wokalistką o pięknym, mocnym głosie, ale co z tego, skoro żadna z jej studyjnych płyt nie potrafiła na dłużej zatrzymać mnie przy sobie i zaproponować choć jednej piosenki, od której trudno byłoby mi się uwolnić. Nie pomagało również to skakanie po gatunkach (od r&b przez ciężkostrawny pop rock i muzykę świąteczną po nudny dance pop i… orkiestralny pop) i średnio przekonywujące próby odnajdywania się w różnych stylistykach i czasach. Dziś Kelly także podąża za modą – podobnie jak wiele koleżanek po fachu zrywa łańcuchy i zaczyna nagrywać to, na co ma ochotę. Czy “Meaning of Life” pokaże nam prawdziwą twarz artystki?

Czytaj dalej #817 Kelly Clarkson “Meaning of Life” (2017)

St. Vincent – dziewczyna z gitarą | #813, 814, 815, 816 St. Vincent “Marry Me” (2007) & “Actor” (2009) & “Strange Mercy” (2011) & “Masseduction” (2017)

Dylan Thomas died drunk in St. Vincent’s hospital śpiewał Nick Cave w piosence “There She Goes, My Beautiful World” na wydanej w 2004 roku płycie “Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus”, a amerykańska wokalistka i multiinstrumentalistka Annie Clark już wiedziała, jaki przybierze sceniczny pseudonim. Przeistoczyła się w St. Vincent, szybko stając się jedną z najważniejszych przedstawicielek kobiecej alternatywnej sceny. W lipcu 2007 roku wydała swój debiutancki album. Dziś na koncie ma już pięć solowych płyt oraz krążek nagrany z Davidem Byrnem z Talking Heads.

Czytaj dalej St. Vincent – dziewczyna z gitarą | #813, 814, 815, 816 St. Vincent “Marry Me” (2007) & “Actor” (2009) & “Strange Mercy” (2011) & “Masseduction” (2017)

#812 Jessie Ware “Glasshouse” (2017)

Brytyjska wokalistka Jessie Ware jest postacią, której nie da się nie lubić. Nie lansuje się w mediach, nie wywołuje skandali, ciężko pracuje na swój sukces i sprawia wrażenie osoby, której sława nie zmieniła ani odrobinę. Od latania po branżowych (i nie tylko) imprezach bardziej ceni sobie czas spędzony z rodziną, która w ostatnim czasie się powiększyła. Ware kilka miesięcy temu została mamą, a niedawno powitała na świecie swoje trzecie muzyczne dziecko – “Glasshouse”.

Czytaj dalej #812 Jessie Ware “Glasshouse” (2017)

#810 The National “Sleep Well Beast” (2017)

Premiera nowej płyty ulubionego zespołu to zawsze duże wydarzenie. Wielka radość, ale i spore wątpliwości. Czy podołali zadaniu? Czy byli w stanie przegonić samych siebie? A co, jeśli nowość kompletnie mi się nie spodoba? Przymknę oko i powiem “każdemu zdarzają się potknięcia” czy poszukam nowej formacji, która przejmie od nich miano mojej ulubionej kapeli? Nic chyba dziwnego, że nie od razu rzuciłam się na “Sleep Well Beast” The National.

Czytaj dalej #810 The National “Sleep Well Beast” (2017)

#809 P!nk “Beautiful Trauma” (2017)

Tak długo fani (niegdyś) różowowłosej wokalistki na jej kolejne wydawnictwo jeszcze nie czekali. Poprzednik, “The Truth About Love”, zdmuchnął już pięć świeczek na urodzinowym torcie. Nie należy mieć jednak P!nk za złe tego braku pośpiechu. Swoje albumy – efekty ciężkiej, wielomiesięcznej pracy – traktuje z szacunkiem, angażując się w ich długą promocję i wywołując na twarzach publiczności uśmiech kolejnymi spektakularnymi trasami koncertowymi. Mogła narzekać w jednym z ostatnich wywiadów, że nie wspomina się o niej tak często jak o debiutujących chwilę wcześniej Britney Spears i Christinie Aguilerze, ale nie sposób nie zauważyć, że te dwie dawno zostawiła w tyle*. Płytą “Beautiful Trauma” zwiększa dystans.

Czytaj dalej #809 P!nk “Beautiful Trauma” (2017)