Get to know NAO | “For All We Know” (2016) & “Saturn” (2018)

Moja wytwórnia chce, bym była jak Adele – takim zaskakującym stwierdzeniem podzieliła się z nami NAO na krótko przed premierą swojej debiutanckiej płyty “For All We Know” w 2016 roku. Nie wiem, czy Little Tokyo Recodings miało na myśli inną Adele aniżeli tę od hitów “Hallo” i “Someone Like You”, ale pamiętając chociażby epkę “So Good” zauważyć można, że NAO i brytyjska wokalistka to artystki kierujące swoją muzykę do dwóch diametralnie różnych grup odbiorców. O komercyjnych wynikach nawet nie ma co wspominać, bo z Adele mało kto może się dziś równać.

Studiująca vocal jazz (a obdarzona jednym z najsłodszych, najbardziej dziecinnych głosów, na jakie trafiłam w ostatnich latach) na jednej z londyńskich uczelni Nao Jessica Joshua (jak brzmi jej prawdziwe imię i nazwisko) nie wydawała debiutanckiego longplay’a “For All We Know” z pozycji piosenkarki dopiero starającej się zdobyć serca i uwagę słuchaczy. Na koncie miała wcześniej dwie ciepło przyjęte epki (“So Good” i “15 February”), pojawiała się gościnnie w utworach Disclosure i Kwabsa, a współtworzony przez nią kawałek “Be Alright” zgarnęła na “Dangerous Woman” Ariana Grande. Zaufało jej sporo osób, a ona nie zawiodła – “For All We Know” wciąż dobrze się słucha.

Tytuł swojej debiutanckiej płyty NAO zapożyczyła z jazzowej piosenki o tej samej nazwie z pierwszej połowy lat 30. Podkreśliła tym, że lubi patrzeć w przeszłość. Jej inspiracje tak odległych czasów jednak nie sięgają, ale sporo w twórczości Brytyjki odniesień do oldskulowego r&b i funku. Tacy producenci jak Grades, John Calvert czy A.K. Paul przepuścili je przez nowoczesny, elektroniczny filtr, otrzymując zestaw soczystych, przebojowych kawałków. Mi najbardziej podobają się te momenty, kiedy przenoszenie brzmień z lat 80. i 90. na współczesny grunt jest najbardziej zauważalne. Nie da się ukryć, iż rytmicznymi, metalicznymi kawałkami “Inhale Exhale” czy “Trophy” zainteresowana mogłaby być Janet Jackson, gdyby planowała dorzucić coś na “Rhythm Nation 1984”. Wygładzone “Adore You” i subtelne (choć z dźwiękową niespodzianką w końcówce) “Girlfriend” odnaleźć by się mogły w latach 90. Do grona moich pozostałych ulubieńców (a, przyznać muszę patrząc na długą tracklistę, jest z czego wybierać) należą takie utwory funkowo-rockowe “Get to Know Ya”, przejmujące; ciemniejsze “In the Morning” (tu zaś wyczuwam wpływy The Weeknd) oraz przemycające elementy disco “Give Me a Little”, które zasługuje na nagrodę dla piosenki o najlepszym hooku. A pozostałe kompozycje? Również nieźle się bronią. Przede wszystkim wyróżnić trzeba pościelową balladę “Blue Wine”, w której wysokie wokalizy NAO są niczym miód na uszy, oraz neo soulowe “Feels Like” o delikatnie jazzowej aranżacji.

Warto: Trophy Get to Know Ya & In the Morning

Debiutancki krążek “For All We Know” przyniósł NAO nominację do BRIT Awards w kategorii British Female Solo Artist. Wokalistka przegrała wprawdzie z Emeli Sande, ale nie przejęła się tym za bardzo, zajęta rozmyślaniem nad następcą krążka. Ten na rynku ukazał się w 2018 roku i zacieśnił więzy łączące NAO i producenta Gradesa, a także był delikatnym ukłonem w stronę bardziej popowych brzmień.

Przyznać niestety trzeba, że rozpoczęcie albumu “Saturn” jest dość ciężkie. Tym bardziej, gdy przypomnimy sobie beztroski, imprezowy charakter wielu punktów “For All We Know”. Oparta na powtarzanych bitach piosenka “Another Lifetime” jest dość ciężkim i mało przyjemnym popowo-rhythm’and’bluesowym nagraniem o dochodzeniu do siebie po zakończeniu związku. Takich wolniejszych, choć nie będących typowymi, wymuskanymi balladami kompozycji NAO proponuje nam tu jeszcze kilka. Do najlepszych należą elegantsze “Saturn” (rewelacyjny, nieco musicalowy występ Kwabsa!) i mroczniejsze “Don’t Change”, w którym wybrzmiewają dalekie echa “Love on the Brain” Rihanny. Słabsze wrażenie zostaje po “Orbit” (te obróbki wokalu doradzała chyba nieprzychylna wokalistce osoba) oraz zaaranżowanym m.in. na smyczki “A Life Like This”, którego podnioślejszy klimat rozjeżdża się z infantylnym wokalem NAO. Z utworów zachęcających do potupania nóżką najlepiej bronią się takie kawałki jak akcentujące gitarowe riffy “Gabriel” oraz bujające flirty z afro beatem postaci “If You Ever” czy “Drive and Disconnect”.

Warto: Saturn & Gabriel

Chociaż do “For All We Know” nie wracałam od roku premiery tego wydawnictwa (2016), to jego ponowne odkrywanie dostarczyło mi sporo frajdy. Przede wszystkim miło było przekonać się, iż utwory przygotowane przez NAO i jej producentów wcale aż tak bardzo się nie zestarzały. Nadal dobrze spełniają swoją rozrywkową funkcję. Pod tym względem kuleje wydawnictwo “Saturn”, na którym ze świecą szukać można przebojowych, ale niebanalnych nagrań. Drugi krążek brytyjskiej wokalistki wydaje mi się być płytą, na którą artystka miała sporo pomysłów (tu nowoczesne r&b, tam silenie się na elegancką balladę, gdzieniegdzie egzotyczne bity), ale zgubiła ją chęć dopasowania swojej muzyki do szarego Kowalskiego. Niewiele w tym jej specyficznego uroku, którym tak uwodziła na “For All We Know”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *