#722 John Legend “Darkness and Light” (2016)

Za jego poprzedni, wydane w 2013 roku album “Love in the Future” zabrałam się dopiero kilka miesięcy temu, więc nie towarzyszyło mi zniecierpliwienie, a także ominęło wypisywanie na Twitterze dziesiątek wiadomości ozdobionych kilkoma znakami zapytania, w stylu “Mr Legend, where is new music ?!??!”. Premierowy materiał amerykańskiego neosoulowego wokalisty przyszedł do mnie w chwili, kiedy każda muzyczna redakcja domyka swoje końcoworoczne zestawienia. Czy znajdzie się w takowych miejsce dla Johna Legenda?

Czytaj dalej #722 John Legend “Darkness and Light” (2016)

#721 You+Me “rose ave.” (2014)


You+Me. Ty i ja. Prosto, bezpretensjonalnie, niewyszukanie. Za tym duetem, o którym głośno było przed dwoma laty, stoi Alecia Moore i Dallas Green. Jej specjalnie przedstawiać nie trzeba. Słynna P!nk. Wspaniała artystka, której woda sodowa nie uderzyła do głowy. Autorka takich przebojów jak “Get the Party Started” i “So What”. On jest kanadyjskim wokalistą, tworzącym pod pseudonimem City and Colour. Ich drogi się przecięły, a spotkanie zaowocowało płytą, której każdy choć raz powinien posłuchać.

Czytaj dalej #721 You+Me “rose ave.” (2014)

#720 The Weeknd “Starboy” (2016)

Rok 2015 należał do niego. Kanadyjski wokalista Abel Makkonen Tesfaye, działający pod pseudonimem The Weeknd, lansował hit za hitem, szturmem przebijając się do pierwszej ligi gwiazd mainstreamu i zdobywając miliony fanów, którzy nie byli nim zainteresowani za czasów “Kiss Land” czy “Trilogy”. Kiedy myślałam, że artysta da nam od siebie odpocząć, on zszokował świat nową fryzurą i ogłosił, że w listopadzie otrzymamy od niego kolejne wydawnictwo. I to bogate, bo mało kto decyduje się umieścić na płycie aż osiemnaście piosenek.

Czytaj dalej #720 The Weeknd “Starboy” (2016)

#719 Katie Melua “In Winter” (2016)

Czasem nawet najwspanialsza podróż musi dobiec końca – pomyśleć można było na wieść o tym, że Katie Melua (brytyjska wokalistka o gruzińskich korzeniach) żegna się z Mike’m Battem, z którym stworzyła wszystkie swoje studyjne albumy. Tandem był z nich niesamowity, lecz podjęcie tej decyzji zbiegło się z wypełnieniem wymogów kontraktu płytowego artystki, opiewającego na sześć wydawnictw. Dziś Melua ponownie rusza w drogę. Niby sama, ale wspierana przez sporych rozmiarów chór. Razem wędrują przez przykryte białym puchem krajobrazy.

Czytaj dalej #719 Katie Melua “In Winter” (2016)

#718 Bruno Mars “24k Magic” (2016)

Z zapoznaniem się z jego poprzednim albumem “Unorthodox Jukebox” czekałam niemalże trzy lata. W przypadku tegorocznego (a zarazem pierwszego od czasów mającego swoją premierę w 2012 roku wspomnianego wydawnictwa) zabrałam się za słuchanie szybciej. Niemała w tym zasługa skrajnych komentarzy oraz przeboju “Uptown Funk”, który – jak już wspominałam w recenzji poprzedniej płyty Marsa – przekonał mnie, bym dała szansę solowej twórczości Amerykanina. Melomani są podzieleni – “24k Magic” to płyta z serii “kochaj albo rzuć”.

Czytaj dalej #718 Bruno Mars “24k Magic” (2016)

#717 JoJo “Mad Love” (2016)

Historia Joanny Noëlle Blagden Levesque, funkcjonującej w show biznesie pod pseudonimem JoJo, to nieprzesadnie oryginalna opowieść. Ot, dziewczyna od dziecka wykazywała muzyczny talent, wzięła udział w telewizyjnym talent show i zwróciła na siebie uwagę producentów, którzy wyczuli, że mają w rękach osobę gotową zastąpić nam Aaliyah, zaczynającą swoją karierę w podobnym wieku dekadę wcześniej. Z JoJo chciano zrobić gwiazdę młodzieżowego r&b. Początkowo wszystko szło dobrze, lecz bajka szybko się skończyła, i swój nowy początek znalazła dopiero dziesięć lat później. Czytaj dalej #717 JoJo “Mad Love” (2016)

#716 Emeli Sandé “Long Live the Angels” (2016)


Chyba nawet najwierniejsi fani brytyjskiej wokalistki Emeli Sandé zaczynali wątpić, czy otrzymamy jej drugi studyjny album, zanim poprzedni zdmuchnie pięć świeczek na urodzinowym torcie. Tak długa przerwa między “Our Version of Events” a “Long Live the Angels” jest zaskakująca. Byłam przekonana, że Emeli będzie kuć żelazo póki gorące. Tym bardziej, że debiut był jedną z najlepiej sprzedających się płyt w Wielkiej Brytanii w swoim czasie. Sandé przeczekała jednak ten gorący okres, poudzielała się w kilku feauturingach i pozwoliła, byśmy za nią zatęsknili. Bo tęskniliśmy, prawda?

Czytaj dalej #716 Emeli Sandé “Long Live the Angels” (2016)