#211 Katie Melua “Piece By Piece” (2005)

Pierwsza płyta (“Call Off the Search”) zwróciła na nią uwagę słuchaczy. Ale to, co wydarzyło się po premierze drugiego albumu zatytułowanego “Piece By Piece” przeszło najśmielsze oczekiwania tej skromnej wokalistki pochodzenia gruzińskiego. Krążek zadebiutował na pierwszym miejscu najpopularniejszych płyt w Wielkiej Brytanii. Nawet w Polsce, gdzie sprzedaż płyt jest na bardzo niskim poziomie, “Piece By Piece” rozeszło się w prawie 50,000 egzemplarzy. Nie mała w tym zasługa “Nine Million Bicycles”, które w krótkim czasie opanowało nie tylko stacje radiowe, ale i serca i uszy fanów dobrej muzyki.

Czytaj dalej #211 Katie Melua “Piece By Piece” (2005)

#210 Within Temptation “Enter” (1997)

Within Temptation jest holenderskim zespołem grającym muzykę z pogranicza metalu symfonicznego oraz doom metalu. Swoją debiutancką płytę zatytułowaną “Enter” wydali w 1997 roku. Przyznam, że tytuł krążka jest bardzo trafny. “Enter” oznacza wejście. A zespół w dobrym stylu ‘wszedł’ na scenę. Główne skrzypce gra Sharon den Adel. Posługuje się ona mezzosopranem obejmującym 4 oktawy. Jej wokal jest delikatny, subtelny. Nieco operowy. Drugim ‘głosem’ zespołu jest Robert Westerholt. Pojawia się tylko w kilku numerach. Może jeszcze wyjaśnię o co chodzi z tym doom metalem, bo świetnie zobrazuje nam to, co znajdziemy na “Enter”. Gatunek ten charakteryzuje się ciężkim, psychodelicznym brzmieniem i śpiewem. Teksty utworów poruszają tematy depresyjne, melancholijne.

Czytaj dalej #210 Within Temptation “Enter” (1997)

#208, 209 Amy Winehouse “Lioness: Hidden Treasures” (2011) & “Burlesque” (soundtrack) (2010)

 

Śmierć Amy Winehouse spadła na nas nagle, niespodziewanie. Myśleliśmy, że poradziła sobie ze swoimi problemami. Wiele osób mówiło, że się zaćpała na śmierć. Błąd. Nie brała od ponad roku. Tak wykazały badania. Zabił ją alkohol. Amy chciała normalnie żyć. Przygotowywała długo oczekiwanego następcę genialnego albumu „Back to Black”. Pisała nowe utwory, nagrywała dema, jakieś piosenki były już gotowe. Według zapowiedzi fani już w tym roku mogliby wybrać się do sklepu po jej nowy krążek. Po śmierci artystki jasne było, że wydanie trzeciej płyty zostanie przyspieszone. I tak się stało. Album „Lioness: Hidden Treasures” ukazał się w grudniu. I tu zawód. Zamiast samych nowych utworów, które ponoć były już przygotowane za życia Amy, otrzymaliśmy składankę, na której znalazły się dema, wcześniej wydane kawałki i w końcu kilka nowych.
Czytaj dalej #208, 209 Amy Winehouse “Lioness: Hidden Treasures” (2011) & “Burlesque” (soundtrack) (2010)

#206, 207 Ciara “Ciara: The Evolution” (2006) & Britney Spears “Circus” (2008)

Album “Goodies” uczynił z Ciary gwiazdę i jedną z największych konkurentek Beyonce. Wydaną dwa lata później płytą “Ciara: The Evolution” próbuje bronić dopiero co zdobytą pozycję na rynku muzycznym. Ma za sobą silną grupę wsparcia. W studiu wspierali ją tacy producenci jak Will.I.Am (“Get In, Fit In”), Pharrell Williams (“I Proceed”, “I’m Just Me”) i Polow Da Don (“Promise”, “Bang It Up”). Razem z nimi oraz innymi muzykami Ciara wybrała 14 piosenek, które ostatecznie weszły w skład “Ciara: The Evolution”. Oprócz zwykłych utworów możemy znaleźć tu też cztery przerywniki będące krótkimi (bardzo krótkimi) wypowiedziami wokalistki na temat tańca, stylu, muzyki. O ile “Goodies” było bogate w duety (między innymi z Missy Elliott czy R. Kelly) tak na tej płycie jest z tym kiepsko. Obok Ciary pojawia się tylko 50 Cent, Lil Jon i Chamillionaire. Czy to dobrze czy źle? Okaże się wkrótce.

Czytaj dalej #206, 207 Ciara “Ciara: The Evolution” (2006) & Britney Spears “Circus” (2008)

#204, 205 Beyoncé “I Am…Sasha Fierce” (2008) & Lenka “Lenka” (2008)

 

Na nową płytę swojej idolki fani czekali raptem dwa lata. W tym czasie Beyonce zdążyła wydać na single prawie wszystkie piosenki z “B’Day”, wyjść za mąż oraz śpiewająco wystąpić w filmie “Dreamgirls”. Przed wydaniem albumu “I Am…Sasha Fierce” na swojej oficjalnej stronie napisała:Jestem teraz w innym miejscu i chciałabym, żeby ludzie zobaczyli moje inne strony. Autentyczność tych słów zbadamy w dalszej części recenzji. Można natomiast powiedzieć, że artystka miała pomysł na wydanie krążka. Płyta jest bowiem wydawnictwem dwupłytowym. Pierwsza część (“I Am”) składa się z ckliwych, refleksyjnych piosenek. Druga natomiast (“Sasha Fierce”) przepełniona jest taneczną muzyką z pogranicza popu, electro i r&b. W efekcie ani to, ani to nie jest wykonane dobrze, porządnie. W przypadku płyty z balladami zasypiamy praktycznie przy “Disappear”. Z tanecznych utworów w głowie ma szansę zostać jakiś refren.

Czytaj dalej #204, 205 Beyoncé “I Am…Sasha Fierce” (2008) & Lenka “Lenka” (2008)

#203 Alicia Keys “Unplugged” (2005)

Po wydaniu dwóch świetnie przyjętych krążków (“Songs in a Minor”, “The Diary of Alicia Keys”) artystka przyjęła propozycję od stacji MTV. Tak więc 4 lipca 2005 został zarejestrowany koncert z serii “Unplugged”. Wśród zaśpiewanych przez nią piosenek znalazły się takie hity jak “A Woman’s Worth”, “Fallin” (oba z pierwszej płyty artystki) oraz “Diary”, “Karma” (z “The Diary of Alicia Keys”). Nie zabrakło również nowych utworów. Specjalnie na potrzeby “Unplugged” Alicia skomponowała i wykonała “Unbreakable”. Sięgnęła też po utwór “Every Little Bit Hurts” soulowej wokalistki Brendy Holloway z 1964 roku oraz po “Wild Horses” zespołu The Rolling Stones z 1971 roku. Do wykonania tego drugiego kawałka został zaproszony Adam Levine z zespołu Maroon 5. Oprócz niego usłyszeć możemy też Commona, Damiana Marleya i rapera Mos Def’a.

Czytaj dalej #203 Alicia Keys “Unplugged” (2005)

#202 MaRina “HardBeat” (2011)

O Marinie głośno zrobiło się już na początku 2010 roku. Miała szybko nagrać debiutancki krążek i zawojować listy przebojów. Skończyło się na dwóch singlach: “Glam Pop” i “Pepper Mint”. Marina zamiast spędzać czas w studiu nad swoimi kawałkami wolała lansować się po imprezach. Nagle jednak zniknęła. Podziękowała za współpracę swojej menadżerce. Gdzie i co robiła, kiedy jej nie było? Zamiast rozpamiętywać przeszłość skupiła się na przyszłości. Zamknęła się w studiu i w zaledwie pół roku nagrała płytę “HardBeat”. W wywiadach mówiła, że wszystko brzmi tak, jak sama chciała. Stworzyła autorską płytę, która w swojej komercyjności jest…niekomercyjna. Zawiera wprawdzie sporo elektroniki i wpływów muzyki klubowej, ale da się tego słuchać. Momentami brzmi to nawet światowo. Przy dobrej promocji mogłaby zabłysnąć za granicą. Talent już ma. A dobre utwory? Warto to sprawdzić.

Czytaj dalej #202 MaRina “HardBeat” (2011)