RECENZJA: Italia 90 “Living Human Treasure” (2023) (#1412)

Gdy wpisujemy w Google frazę Italia 90, wyskakuje nam masa informacji i wspomnień o mistrzostwach świata w piłce nożnej, które odbywały się w słonecznych Włoszech na początku lat 90. Wiele lat później w deszczowej Wielkiej Brytanii nazwę Italia 90 dla swojego zespołu przyjęła grupa przyjaciół, która zamiast robić zamieszanie na boisku postanowiła zawładnąć sceną.

Chociaż debiutancki album kapeli, “Living Human Treasure”, ukazał się przed paroma tygodniami, pierwsze piosenki Brytyjczycy udostępniali nam już w 2017 roku, kiedy to ukazała się ich imienna epka. Na przestrzeni lat dyskografia Italia 90 rozrosła się o wiele kolejnych kompozycji, a do niektórych z nich chłopaki mieli taki sentyment, że postanowili przypomnieć je na swoim debiucie. On sam jest płytą bardzo konkretną i udowadniającą, że post punk ma się dobrze.

Dla wielu osób ogromną rolę grają single, dla mnie zaś – osoby wciąż wysoko ceniącej długogrające wydawnictwa – utwór znajdujący się na samym początku danego albumu. W przypadku Italia 90 owym nagraniem jest “Cut” i, co tu dużo mówić, spełnia swoje zadanie na szóstkę. Wprowadza od pierwszych sekund w stan niepokoju, który tylko potęgują dobiegające jakby z oddali głosy. Cała piosenka jest pełna nerwów, wibracji, industrialnych motywów. Co tu się wyczynia! Jej następczyni, “Leisure Activities”, stawia na punkowe, żwawe melodie i kontrastujące z nimi, dość wychillowane wokale, które wchodzą w dalszej części w fazę lekkiego obłąkania. Gniew w głosie lidera formacji przebija przez “Magdalene”. Pierwszym mniej porywającym numerze po tym wstępie jest wpadające w ucho, nużące “Competition”. Na nowo bomba wybucha za sprawą energicznego, chóralnego “New Factory” – to typ kompozycji, która rozkręci każdy koncert.

Do grona moich faworytów zalicza się “The MUMSNET Mambo”. Piosenka jest dowodem na to, że Italia 90 nie tylko mówili o jazzowych inspiracjach, ale także postanowili wcielić je w życie. Przyjemnie słucha się jammującego, kołyszącego “Does He Dream?”. Uwielbiam także wyliczankowe “Harmony”, którego chłód przypomina o industrialnym “Cut”. Po drodze natykamy się jeszcze na dance punkowe, pełne instrumentalnych momentów “Funny Bones”; “Golgotha”, w którym zastosowano ciekawy efekt echa na niektórych wokalach; oraz “Tales From Beyond”, które brzmi jak próba połączenia post punku z synthwavem rodem z lat 80.

Mój odbiór zespołu Italia 90 byłby dużo lepszy, gdyby nie fascynacja inną grupą z podobnej szerokości geograficznej. Od dłuższego czasu jestem zakochana w twórczości kapeli Squid, która także post punk zestawia z czym tylko jej przyjdzie ochota. Czy to taneczną melodią, czy jazzem, czy nawet funkiem. Italia 90 również nie są przyklejeni do jednego pomysłu. Podobnie jak ich koledzy po fachu stawiają na nonszalanckie wokale oraz szczere, często ironiczne teksty. Lubią też niespodzianki, przez co każda ich kompozycja jest tak poprowadzona, że nie sposób domyślić się, co nastąpi dalej. Mimo wszystko nie każda sekunda “Living Human Treasure” podobnie przyciąga moją uwagę tak mocno, jakbym sobie tego życzyła.

Warto: Cut & The MUMSNET Mambo & Harmony

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *