Gdy przed paroma laty amerykańska wokalistka r&b Tinashe opuściła w atmosferze skandalu jedną z większych muzycznych wytwórni, poczuła, czym jest artystyczna wolność. Uwolniła swoją kreatywność i przestała kalkulować, co jej się bardziej opłaca. Dziś wydaje już trzeci krążek na wolności. Króciutki, ale warty uwagi.
Niemalże dekadę temu jej płyta “Aquarius” była jednym z najważniejszych wydawnictw wprowadzających do mainstreamu alternatywne r&b, często wówczas określane mianem PBR&B. Komuś jednak zależało, by Tinashe stała się kurą znoszącą złote jaja, co doprowadziło do spłaszczenia jej brzmienia i postawienia jej w szeregu z innymi podobnymi wokalistkami, które zaczęły wyrastać niczym grzyby po deszczu. Własną tożsamość Amerykanka zaczęła odzyskiwać na “Songs for You”, by z tej eksperymentalnej strony na dobre dać się poznać na “333”. Tegoroczny krążek “BB/ANG3L” jest szybkim zrywem mającym przypomnieć nam, że wciąż warto mieć na nią oko.
Z pomocą syntezatorów i atmosferze przesiąkniętej napięciem rozpoczyna swoją nową płytę Tinashe. Piosenka “Treason” dostarcza emocji nie tylko za sprawą swojej aranżacji, ale i warstwy lirycznej, kiedy to artystka śpiewa nam o tym, że chce wrócić do osoby, która nie miała na nią najlepszego wpływu. Lżej wybrzmiewa moje ulubione “Talk to Me Nice”, w którym postawiono na wokalne sample, perkusję i hip hopowy feeling, czy słodkie, flirciarskie “Needs”. Jedną z lepszych nowości sygnowanych imieniem Tinashe jest harmonijne, wiosenne “Uh Huh”, nad którego słowami w refrenie nie pracowano za długo – a i tak brzmi to jak miód na nasze uczy. Rozmarzone r&b w “Gravity” natyka się na drum’n’bass, a na parkiety wyciąga nas także pospieszne “Tightrope”. Wciśnięte między te dwa utwory “None of My Business” to kawałek cięższy i nieco za bardzo się ciągnący.
Po wcześniejszych słowach raczej nie zaskoczę stwierdzeniem, iż Tinashe na nowo wkupiła się w moje łaski (czyt. głośniki), gdy tylko w ręce wpadły mi albumy “Songs for You” i “333”. Oba udowodniły mi, że artystka nie ma ochoty być pastelową księżniczką r&b, bo w jej duszy gra cała paleta innych dźwięków. “BB/ANG3L” nie jest projektem, na którym wokalistka robi jakiś wielki krok do przodu. Ona raczej tańczy w tym samym miejscu. A my bujamy się razem z nią z nadzieją, że najbliższe miesiące przyniosą nam więcej nowości.
Warto: Talk to Me Nice & Uh Huh