RECENZJA: Olivia Rodrigo “GUTS” (2023) (#1426)

Natknęłam się ostatnio na artykuł, w którym autor ubolewa, że 2023 rok nie przedstawił nam póki co debiutanta, który swoimi piosenkami zawojowałby cały świat. Coś w tym jest – ostatnie nazwisko, jakie przychodzi mi do głowy, to Olivia Rodrigo, a jej kariera wystrzeliła w końcu przeszło dwa lata temu. Dziś przed dwudziestolatką stoi wyzwanie skupienia na sobie naszej uwagi na kolejne miesiące.

Chociaż nie wracam regularnie do debiutu artystki, “SOUR” z 2021 roku, jest to jedna z tych popowych płyt, które w ostatnich latach zrobiły na mnie największe wrażenie, choć, nie ma co ukrywać, Olivia na swój własny język przełożyła to, co znaliśmy już z twórczości takich sław jak Taylor Swift, Lorde czy Avril Lavigne. Dostaliśmy więc pop, który czasem rozpoczyna współpracę z folkiem, a czasem ma ochotę narozrabiać w towarzystwie ostrzejszych gitar. Dorzucając do tego teksty pełne negatywnych emocji, złości czy wszelakich zawodów, możemy nazwać Rodrigo gwiazdą emo popu nowej generacji. Za sprawą “GUTS” Olivia nie opuszcza póki co tej szufladki.

Piosenką “Brutal” rozpoczynającą “SOUR” wokalistka nie tyle otworzyła, co wyważyła drzwi. Opener tegorocznej płyty je co najwyżej uchyla. “All-American Bitch” łączy akustyczne zwrotki z pop rockowym refrenem, a mnie te zmiany tempa bardziej irytują aniżeli zachwycają. Lepiej wybrzmiewają kompozycje, w których od początku Rodrigo pozuje na wzburzoną, kochającą głośne brzmienia dziewczynę. Zadziorne, energiczne “Bad Idea Right?” nieco mi się osłuchało, ale już przywołującego ducha najntisowego alt rocka “Ballad of a Homeschooled Girl” czy wplatającego rap “Get Him Back!” słucha się świetnie. Niezłe wrażenie zostawia po sobie stonowane “Pretty Isn’t Pretty”, podczas gdy wypadnięcie z tracklisty nużącego “Love Is Embarassing” nie narobiłoby większych szkód.

Highlightem “GUTS” jest singiel “Vampire”, w którym zaaranżowana na pianino melodia przeistacza się w pop rockowe, gorzkie granie, a sama Olivia pozwala sobie na więcej emocji niż w pozostałych numerach. Wielka piosenka i już jeden z moich ulubionych utworów bieżącego roku. Chętnie sięgam i po folkowe, delikatne “Lacy” czy piano ballad “Teenage Dream”, w której artystka ponownie sięga po temat dorastania i lęków z tym związanych. Do pozostałych spokojniejszych piosenek należą chociażby baśniowe, choć bolesne “Logical” czy proste break up song “The Grudge”.

Spędzając czas z “GUTS” a także przypominając sobie “SOUR” stwierdziłam, że bardzo odpowiada mi styl, w jakim Olivia Rodrigo pisze swoje piosenki. Mamy wrażenie, że zaglądamy do jej pamiętnika, w którym opisuje momenty ze swojego uczuciowego życia; wylewa żale na sławę czy współczesne kanony piękna; pozwala sobie na bycie szczerą i kruchą. Te utwory naprawdę angażują słuchacza w jej historie sprawiając, że albo się jej kibicuje, albo współczuje czy zwyczajnie chce pomóc dobrym słowem. Muzycznie nie jesteśmy świadkami większego trzęsienia ziemi, lecz otrzymujemy porcję po prostu dobrze skomponowanych kawałków, które udowadniają, że Rodrigo znalazła swoją niszę.

Warto: Get Him Back! & Vampire

One Reply to “RECENZJA: Olivia Rodrigo “GUTS” (2023) (#1426)”

  1. Mnie średnio podoba się styl pisania Rodrigo, wydaje mi się bardzo infantylne, albo po prostu jestem za stara na takie piosenki. 😀 Ten album podoba mi się bardziej niż “Sour”, chociaż mój entuzjazm maleje za każdym razem, kiedy zaczyna się druga połowa.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *