#351 Honey “Million” (2013)

Nowa płyta Honey jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Myślałam, że dziewczyna da sobie spokój ze śpiewaniem i zajmie się modą. Nic z tego. Dwa lata po debiucie otrzymujemy album “Million”. Włączyłam go pełna obaw, bo nie mam dobrych wspomnień związanych z poprzednim krążkiem polskiej wokalistki. Płyta “Honey” jest straszna. Pełna tanecznych utworów zrobionych na jedno kopyto. Żadna z piosenek się nie wyróżniała. Żadna nie zapadła w pamięć. Wadą albumu była również sama Honey, której wokal pozostawiał wiele do życzenia. Miała ciekawą barwę, ale nie była dobrze przygotowana technicznie. Wokalistce brakowało też własnego stylu. Była gorszą wersją Ke$hy. Czy w ciągu dwóch lat otworzyła się trochę i w swoich piosenkach pokaże nam siebie?

Czytaj dalej #351 Honey “Million” (2013)

#350 will.i.am “#willpower” (2013)

Czwarta solowa płyta jednego z członków zespołu The Black Eyed Peas, will.i.am’a, miała ukazać się już w 2011 roku. Z początku jej tytuł miał brzmieć “Black Einstein”, ale sam will.i.am chyba zreflektował się, że porównywać się z Einsteinem mu nie wypada. Tym bardziej, że muzyk geniuszem na pewno nie jest. Tytuł zmieniono i rozpoczęło się przekładanie premiery albumu. Z końcówki 2011 roku na początek 2012, potem na końcówkę ubiegłego roku aż w końcu doczekaliśmy się. “#willpower” ukazało się w kwietniu i możemy wreszcie nacieszyć nasze uszy tą wybitną muzyką. Dobra, nie będę już tak brutalnie żartować. Recenzję nowej płyty will.i.am’a mogłabym napisać i bez jej słuchania. Jednak postanowiłam się trochę nią pokatować.

Czytaj dalej #350 will.i.am “#willpower” (2013)

#349 Woodkid “Iron” (EP) (2011)

Solowym muzykom przebić się jest trochę trudniej niż zespołom. Oczywiście ułatwione zadanie mają kolesie w typie Justina Biebera, bo zapotrzebowanie wśród nastolatek na ładnego, młodego chłopaczka wyśpiewującego słodkim głosem ballady jest zawsze. A co z resztą? Raczej nie pójdą w ślady niektórych wokalistek, które brak talentu starają się maskować nagością. Są oczywiście wyjątki – postać Bruno Marsa czy Justina Timberlake’a. Ja jednak częściej mam ochotę na coś innego. Coś, co nie jest przyjemnym popem czy r&b. Nie chcę też hip hopu, więc Jay-Z i Snoop Lion odpadają na starcie. W wolnym czasie wolę sięgnąć po coś ciekawszego. Stąd właśnie moja wielka miłość do Finka (“Perfect Darkness” – recenzja). Nic więc dziwnego, że nie pozostałam obojętna i na twórczość Woodkida.

Czytaj dalej #349 Woodkid “Iron” (EP) (2011)

#348 Paramore “Paramore” (2013)

Zespół Paramore powstał w 2004 roku. Amerykańska grupa szybko podbiła serca wszystkich zbuntowanych nastolatek. Najpierw we własnej ojczyźnie, niedługo potem na całym świecie. Wydali już cztery studyjne albumy, dwa koncertowe krążki oraz użyczyli dwóch swoich piosenek (“Decode” i “I Caught Myself”) na soundtrack do filmu “Zmierzch”, czym przysporzyli sobie nowych wielbicieli. Dziś, po niemal czterech latach od premiery płyty “Brand New Eyes” i kilku poważnych kłótniach w zespole, w wyniku których dwóch członków Paramore zdecydowało się na odejście, amerykański zespół powraca do walki o fanów. Czy albumem “Paramore” ponownie zawojują scenę muzyczną, tak jak zrobili to w 2005 roku krążkiem “All We Know Is Falling”?

Czytaj dalej #348 Paramore “Paramore” (2013)

#347 Lykke Li “Wounded Rhymes” (2011)

I, I follow, I follow you Deep sea baby, I follow you (PL: Podążam, podążam za tobą poprzez morską głębię, kochanie, podążam za tobą). Kto z nas nie nucił w ciągu minionego roku utworu “I Follow Rivers”? A kim jest dziewczyna, który wykonuje ten hit? Znaną od kilku lat wokalistką, która na koncie ma już dwie płyty oraz rzesze fanów. Dzisiaj przybliżę wam jej drugi studyjny krążek “Wounded Rhymes”, który ostatnio często gości w moich głośnikach, a w niektórych sklepach płytowych można dorwać go już za 25 złotych. Warto zainwestować?

Czytaj dalej #347 Lykke Li “Wounded Rhymes” (2011)

#346 Alizee “5” (2013)

Alizee to pochodząca z Francji wokalistka, która karierę rozpoczęła w 2000 roku, mając jedynie 16 lat. Jej debiutancka płyta “Gourmandises”, z której pochodzi największy hit artystki – “Moi…Lolita” – była wielkim przebojem na całym świecie. Kolejne trzy (wydawane kolejno w 2003, 2007 i 2010 roku) przechodziły niestety bez echa. Walkę o słuchacza Alizee podejmuje po raz czwarty. Czy album “5” będzie jej powrotem na szczyt?

Czytaj dalej #346 Alizee “5” (2013)

#345 Fink “Perfect Darkness” (2011)

Żyjemy w czasach, w których dostęp do muzyki jest nieograniczony. Internet, radio, programy muzyczne – przewija się przez nie tysiące utworów. Nowych wykonawców możemy poznać czytając o nich w gazetach, przeglądając strony typu last.fm czy po prostu obserwować, co polecają nasi znajomi na fejsie (tak zaczęła się kariera “Somebody That I Used to Know” Gotye). Możemy również uważnie oglądać różne seriale czy filmy. Właśnie w jednym  z moich ulubionych seriali – “The Walking Dead” – usłyszałam pewną piosenkę. Pogrzebałam trochę, bo przecież nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła, kto ten utwór wykonuje, i tak trafiłam na Finka. Szczęśliwy przypadek? Przeznaczenie? Tak czy inaczej artysta ten szybko podbił nie tylko moje uszy, ale i serce.

Czytaj dalej #345 Fink “Perfect Darkness” (2011)