#658 Beyoncé “Lemonade” (2016)

Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę, albo (gdy podobnie jak Beyoncé masz muzyczny talent) nagraj cały album, przekształcając swoje niezbyt optymistyczne emocje w garść piosenek. Amerykańska diva po raz kolejny postawiła Internet na głowie, wydając (nie-z-takiego) zaskoczenia szósty solowy krążek “Lemonade”. Beyoncé tymi jedenastoma (plus znane wcześniej “Formation”) kompozycjami zapewniła sobie długą obecność na ustach wszystkich, którzy przez najbliższe miesiące analizować je będą wszerz i wzdłuż, by odpowiedzieć sobie na pytanie, co właściwie dzieje się w związku najpopularniejszej pary muzycznego biznesu.

Czytaj dalej #658 Beyoncé “Lemonade” (2016)

#657 Rhye “Woman” (2013)

Duński zespół Quadron, którego członkiem jest Robin Hannibal, nagrywał nową płytę, kiedy wytwórnia (w barwach której działali) podsunęła im pomysł stworzenia co nieco z innym artystą, który do niej przynależał – Mikem Miloshem. Hannibal szybko dogadał się z nowym kolegą i kilka dni po pierwszym spotkaniu wpadli na pomysł, że warto byłoby razem pobawić się w studiu. Efektem ich współpracy jest duet Rhye, który z początku wrzucał pojedyncze kompozycje do Internetu, badając, jak reagują na nie słuchacze. Odbiór był bardzo pozytywny, i niedługo potem do sprzedaży trafiła ich debiutancka płyta “Woman”.

Czytaj dalej #657 Rhye “Woman” (2013)

#651 Tweet “Charlene” (2016)


Zawsze mnie intrygowało, że kilka dekad temu wydawanie kilku płyt w jeden rok należało do normalności. Z czasem artyści zaczęli dawać sobie więcej czasu na odpowiednią promocję efektu swojej pracy w studiu nagraniowym, wybierając kolejne single, kręcąc teledyski, koncertując w różnych miejscach globu i długo celebrując pojawienie się nowego materiału. Jednak przerwy trwające ponad dekadę należą do rzadkości. Właśnie tyle czasu (a żeby być bardziej dokładną – jedenaście lat) kazała na siebie czekać Charlene Keys, która występuje pod pseudonimem Tweet (nie mylić z “ćwierkaniem” na Twitterze).

Czytaj dalej #651 Tweet “Charlene” (2016)

#647 Jessica Simpson “Sweet Kisses” (1999)

O Jessice Simpson, która swego czasu zajmowała się i muzyką i aktorstwem (a dziś chętniej spogląda w stronę mody i projektowania), przypomniałam sobie robiąc sentymentalną podróż w czasie i sięgając po latach po ośmieszający ją teledysk Eminema “We Made You”. Wokalistka zbyt dobrej prasy nie ma, a niejedna osoba wytyka jej złe zawodowe wybory oraz głupotę, twierdząc ponadto, że Simpson jest żywym przykładem na to, że blondynki z popularnych dowcipów istnieją w rzeczywistości. Coś musiało się jednak wydarzyć, bo jej płytowy debiut z końca lat 90. niczego złego nie zapowiadał.

Czytaj dalej #647 Jessica Simpson “Sweet Kisses” (1999)

#644 John Legend “Love in the Future” (2013)

John Legend, laureat Oscara, posiadacz Złotego Globu i dziesięciu nagród Grammy, powrócił w 2013 roku po pięciu latach przerwy z nowym albumem. Mało jednak czasu poświęcił na słodkie nicnierobienie, bo w międzyczasie zdążył nagrać z The Roots pełen znakomitych coverów krążek “Wake Up!” i zaśpiewać u boku takich artystów jak Kanye West, Stevie Wonder, Melanie Fiona, Snoop Dogg i Herbie Hancock. W międzyczasie znalazł chwilę na miłość. Zaręczył się i nagrał płytę o swoim szczęściu.

Czytaj dalej #644 John Legend “Love in the Future” (2013)

#641 Kelis “Kaleidoscope” (1999)


Jako dziecko śpiewała w chórze, grała na pianinie i uczęszczała do prywatnej szkoły. Mając trzynaście lat ogoliła głowę na łyso, a chwilę później (będąc szesnastolatką) została wyrzucona przez rodziców z domu za złe zachowanie. W tym całym swoim buncie Kelis nie zapomniała jednak o muzyce. Poszła do szkoły artystycznej, gdzie założyła zespół BLU. Nie zdążyła jednak z nim wiele zdziałać, kiedy spotkała na swojej drodze producencki team The Neptunes. Z jego pomocą nagrała debiutancką płytę, o której śmiało można powiedzieć, że przeszła do historii czarnej muzyki.

Czytaj dalej #641 Kelis “Kaleidoscope” (1999)

#640 LION BABE “Begin” (2016)

Zatapiając się w twórczości działających od dekad artystów, coraz mniej czasu zaczęłam poświęcać na przyglądanie się nowościom, a tym samym na obserwowanie poczynań debiutujących artystów. W ostatnich miesiącach pojawił się jednak duet, który zwrócił na siebie moją uwagę. LION BABE, bo pod takim szyldem działają Jillian Hervey i Lucas Goodman, pojedyncze single wydawać zaczęli już w 2013 roku, jednak na rozkwit popularności poczekać musieli jeszcze dwa lata. Przed (niecałym) rokiem nagrali z Disclosure numer “Hourglass”, a dziś nic nie stoi na przeszkodzie, by zostawili braci Lawrence w tyle.

Czytaj dalej #640 LION BABE “Begin” (2016)