#685 Janet Jackson “Discipline” (2008)


Czasem jedno wydarzenie potrafi sprawić, że mozolnie budowana przez wiele lat kariera w ciągu sekundy legnie w gruzach. W 2004 roku przekonała się o tym Janet Jackson. Od czasu przypadkowego odsłonięcia piersi podczas występu na Super Bowl wokalistka nie może przebić się ze swoją muzyką. O ile naprawdę mi szkoda, że skandal zaszkodził albumowi “Damita Jo” (polecam sięgnąć, bo jest to porcja udanych, najbardziej zmysłowych kompozycji w karierze Jackson), tak nie warto rozczulać się nad “20 Y.O.” i “Discipline”, któremu dziś postanowiłam się przyjrzeć.

Czytaj dalej #685 Janet Jackson “Discipline” (2008)

#682 Fantasia “The Definition of…” (2016)

Jest cała masa wykonawców, których sława nie wychodzi poza pewien obszar ze względu na prezentowaną muzykę. W Polsce takim gatunkiem, z którym ciężko jest się przebić, jest r&b. Wprawdzie w radiu można usłyszeć utwory Beyonce czy Alicii Keys, ale najczęściej są to te z ich propozycji, które chętniej zerkają w stronę popu. Mniej znane nazwiska nie mają u nas czego szukać. Jedną z takich “poszkodowanych” wokalistek jest Fantasia, laureatka trzeciej edycji “American Idol”. Właśnie wydała swoją czwartą płytę. W polskich sklepach raczej jej nie znajdziemy, ale od czego jest Internet, który bariery terytorialne pokonuje w mgnieniu oka. Dla “The Definition of…” warto z tego skorzystać.

Czytaj dalej #682 Fantasia “The Definition of…” (2016)

#680 Justin Bieber “Purpose” (2015)

W powrót Justina Biebera z tarczą a nie na niej wierzyły chyba tylko najwierniejsze fanki. Debiutujący w szczenięcym wieku kanadyjski wokalista poznał już bodaj wszystkie blaski i cienie sławy. Z naciskiem na to drugie. Popularność i pieniądze, które za nią przyszły, namieszały Justinowi w głowie. Młody wykonawca nabawił się kłopotów i stał się ulubionym celem hejterów. Na “Purpose”, swoim czwartym albumie, Bieber dojrzewa, dorośleje, pokornieje i przeprasza za swoje błędy. Warto dać mu szansę?

Czytaj dalej #680 Justin Bieber “Purpose” (2015)

#665 Kelly Rowland “Here I Am” (2011)

Długo się czasem czeka na niektórych wykonawców, trzymając kciuki, by ich nowe płyty zachęcały do ciągłego odkrywania. W niektórych przypadkach ciężko jest jednak przebrnąć przez – bądź co bądź – niedługi album. Sięga się po niego ponownie po długim czasie, by dać mu jeszcze jedną, tę ostatnią szansę. Niechlubnym reprezentantem takiej grupy wydawnictw jest trzeci solowy krążek Kelly Rowland “Here I Am”. Czy po pięciu latach, jakie minęły od jego premiery, zrozumiem w końcu wizję Amerykanki?

Czytaj dalej #665 Kelly Rowland “Here I Am” (2011)

#664 Ariana Grande “Dangerous Woman” (2016)

Ta płyta mogła ukazać się wcześniej. Ariana Grande zatytułowała ją “Moonlight” i zaczęła zapowiadać ją singlem “Focus”. Coś jednak nie wyszło. Nie dość, że piosenka brzmiała jak słabsza wersja słynnego “Problem” z 2014 roku, to jeszcze nie odniosła oczekiwanego komercyjnego sukcesu. Pokazało to, że w tym słodkim, różowym świecie Ariany jest miejsce na łyżkę dziegciu. Ekipa wokalistki zareagowała na to potknięcie szybko i – jeśli miałabym zgadywać – przystąpiono do ponownego gromadzenia materiału na trzeci album młodej gwiazdy. Gdyby następstwem każdego upadku była dobra płyta, pozostaje niektórym gorszych dni życzyć jak najwięcej. A czy Ariana przekuła porażkę w sukces?

Czytaj dalej #664 Ariana Grande “Dangerous Woman” (2016)

#663 Corinne Bailey Rae “The Heart Speaks in Whispers” (2016)

Kiedy w 2010 roku Corinne Bailey Rae wydawała swoją ostatnią płytę, Rihanna śpiewała o “Rude Boy”, Sia dopiero zdobywała sławę jako songwriterka a nikt nie przypuszczał, jak rozwinie się kariera Nicki Minaj. Gdy artystka pojawiła się w 2006 roku, stawiano ją w jednym rzędzie z Amy Winehouse i Joss Stone, którym zresztą dorównywała popularnością. Dziś Wielka Brytania chwali się Adele, Jessie J i Ellie Goulding. Corinne przez te lata usunęła się w cień, lecz ja na żadną z płyt wymienionych w poprzednim zdaniu wokalistek tak nie czekałam, jak na trzecie dziecko Bailey Rae. Album “The Heart Speaks in Whispers” ujrzał w końcu światło dzienne.

Czytaj dalej #663 Corinne Bailey Rae “The Heart Speaks in Whispers” (2016)

#658 Beyoncé “Lemonade” (2016)

Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę, albo (gdy podobnie jak Beyoncé masz muzyczny talent) nagraj cały album, przekształcając swoje niezbyt optymistyczne emocje w garść piosenek. Amerykańska diva po raz kolejny postawiła Internet na głowie, wydając (nie-z-takiego) zaskoczenia szósty solowy krążek “Lemonade”. Beyoncé tymi jedenastoma (plus znane wcześniej “Formation”) kompozycjami zapewniła sobie długą obecność na ustach wszystkich, którzy przez najbliższe miesiące analizować je będą wszerz i wzdłuż, by odpowiedzieć sobie na pytanie, co właściwie dzieje się w związku najpopularniejszej pary muzycznego biznesu.

Czytaj dalej #658 Beyoncé “Lemonade” (2016)