RECENZJA: Haim “Days Are Gone” (2013) (#1450)

Siostry Danielle, Este i Alana Haim od najmłodszych lat szykowane były do roli przyszłych gwiazd muzyki, realizując tym samym niespełnione ambicje swoich rodziców. Początkowo szło dość opornie, występy grupy oglądała garstka widzów, a ona sama czekać musiała niemalże sześć lat na dostrzeżenie przez branżową prasę. Dziś Haim to uznana formacja, która chwilę temu celebrowała dziesiąte urodziny debiutanckiego longplay’a.

Wydana pod koniec 2012 roku epka “Forever” przebiła w końcu pewien sufit i wleciała w głośniki melomanów. Początkowo głównie w Wielkiej Brytanii (gdzie siostry nominowane zostały do plebiscytu Sound of 2013, pokonując takich artystów jak The Weeknd, Tom Odell czy CHVRCHES), niedługo potem przejęły resztę globu. Przygotowywana przez kilka miesięcy debiutancka płyta “Days Are Gone” była jednym z najszerzej komentowanych wydawnictw 2013 roku. Mi dokładniejsze zagłębienie się w nią zajęło dekadę.

Indie popowe “Falling” z elementami rhythm’and’bluesa rozpoczyna przygodę z albumem będąc piosenką dość letnią – zarówno gdy mówię o moich odczuciach wobec niej, jak i festiwalowych, wakacyjnych klimatach. Ejtisowe, chwytliwe “Forever” także nie należy do utworów, które jakoś bardziej przypadłyby mi do gustu. Lubię za to słodkie, wzbogacane wyrazistszymi gitarowymi riffami “The Wire”. Podbieram dla siebie i “Days Are Gone”, “My Song 5” czy “Let Me Go”. Pierwsza z kompozycji czaruje chóralnymi przyśpiewkami i błyszczącą aranżacją. “My Song 5” to przedziwna dekonstrukcja, metaliczne, oszczędne bity i hip hopowo-rockowy feeling. Zdecydowanie najciekawsze dzieło sióstr Haim. “Let Me Go” zaś jest nerwową, trzymającą w napięciu walką o dominację – ciężko tu wyróżnić którąś z dziewczyn, gdyż każda z nich zdaje się dawać z siebie więcej niż w pozostałych kawałkach.

Co z pozostałymi numerami? Po prostu sobie są, dopełniając wrażenie o “Days Are Gone” jako płyty, na której Haim próbują upchać wiele inspiracji. W “Running If You Call My Name” bębny i odrealniony klimat przywodzić mogą na myśl początki Florence + The Machine. “Don’t Save Me” i “Honey & I” ze swoimi gitarami wypadają jak nowoczesne odsłony americany i country. “If You Could Change Your Mind” to popowy przebój nawiązujący do lat 80., podczas gdy “Go Slow” brzmi jak piosenka rhythm’and’bluesowego girlsbandu z końcówki poprzedniego stulecia.

Znacie to uczucie, gdy wszyscy wokół zachwycają się czymś, a wy kompletnie nie ogarniacie, o co tyle szumu? gdzie ten dostrzegany przez wszystkich błysk geniuszu? Od momentu premiery albumu “Days Are Gone” nie mogłam zrozumieć, skąd taka popularność formacji Haim. Dziś myślę, że to sprawka lekkich melodii, które fajnie wpisują się w festiwalowe barwy i tumblr’owej mody na alternatywę, która obiegła internet dekadę temu, jeszcze mocniej podbijając popularność Arctic Monkeys czy robiąc gwiazdy z Lorde i Lany Del Rey. “Days Are Gone” nie znaczy dla mnie jednak tyle, co płyty wymienionych wykonawców. Za dużo tu zapychaczy, za dużo melodii, które nie chcą się zagnieździć w mojej pamięci. Dobry debiut, ale daleki od statusu legendary.

Warto: Days Are Gone & My Song 5

One Reply to “RECENZJA: Haim “Days Are Gone” (2013) (#1450)”

  1. Co jakiś czas wracam do tego albumu po to by przypomnieć sobie, że zupełnie do mnie nie przemawia. Jedyny utwór, który mi się podoba to “Falling”. Bardzo podobał mi się natomiast trzeci krążek HAIM “Women in Music Pt. III”
    Pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *