#335 Ania „Ania Movie” (2010)

Od jakiegoś czasu krążył mi po głowie pomysł, żeby nagrać płytę z moimi ulubionymi piosenkami i kiedy zaczęłam się przygotowywać, okazało się, że większość z nich pochodzi z filmów – tak wydanie albumu “Ania Movie” tłumaczy artystka. Krążek jest jednocześnie pożegnaniem Ani ze stylistyką retro. Ostatni już raz artystka patrzy w przeszłość.

Czytaj dalej #335 Ania „Ania Movie” (2010)

#334 Corinne Bailey Rae “The Love” (EP) (2011)

Ostatni raz kontakt z muzyką Corinne Bailey Rae miałam w styczniu ubiegłego roku. Zakończyłam wówczas recenzją albumu “The Sea” swoją przygodę z dyskografią tej brytyjskiej wokalistki. A tu nagle okazało się, że rok po wydaniu drugiej studyjnej płyty Corinne uraczyła nas ep-ką. Wydawnictwo nosi tytuł “The Love EP” i swoją premierę miało przed Walentynkami 2011 roku. Z datą wydania tego minialbumu trafiła fajnie – piosenki o miłości wyśpiewane uroczym, delikatnym głosem Bailey Rae to ładny podkład pod ten dzień. Przynajmniej nie miała w tym aż takiego interesu jak Destiny’s Child. A może miała? Bo jak wytłumaczyć ten mały mankament, że zamiast autorskich kompozycji Corinne sięgnęła jedynie po cudze utwory? Nic nowego nie nagrała, ale miała ochotę by wydać płytkę. Tak czy inaczej w oczekiwaniu na nowy materiał (ponoć jeszcze w tym roku) możemy posłuchać pięciu nowych-starych piosenek w wykonaniu Bailey Rae.

Czytaj dalej #334 Corinne Bailey Rae “The Love” (EP) (2011)

#333 Erykah Badu “Baduizm” (1997)


Chociaż Erykah Badu dzisiaj nie sprzedaje już tylu płyt co na początku kariery, przez wiele osób uważana jest za jedną z najważniejszych artystek XX wieku. Jej nazwisko bardzo łatwo znaleźć wśród osób, które przyczyniły się do rozwoju nurtu muzycznego zwanego neo soulem. Gatunek czerpie swoje inspiracje z twórczości takich artystów jak Aretha Franklin, Al Green czy Curtis Mayfield. Soulowe melodie miesza jednak z hip hopem, subtelną, nie rażącą po uszach elektroniką oraz muzyką afrykańską. Album “Baduizm”, od którego premiery minęło niedawno 16 lat, zaliczany jest do grona najważniejszych płyt nie tylko tego gatunku, ale i tych najlepszych. Ja po pierwszym przesłuchaniu zwróciłam przede wszystkim uwagę na to, że “Baduizm” to krążek niedzisiejszy. Mimo, iż ma dopiero 16 lat, brzmi bardzo oldskulowo. Później doceniłam muzykę, teksty, wykonanie. Dziś spokojnie mogę powiedzieć, że nie żałuję czasu, który przeznaczyłam na przesłuchanie albumu Badu.

Czytaj dalej #333 Erykah Badu “Baduizm” (1997)

#332 Jennifer Lopez “J.Lo” (2001)

Kiedy znana głównie z filmowych ról Jennifer Lopez postanowiła pobawić się w wokalistkę i nagrać płytę, nikt nie wierzył, że jej przygoda z muzyka potrwa tak długo. A jednak! Debiutancka płyta “On the 6” sprzedała się w ponad siedmiu milionach egzemplarzy i przyniosła takie hity jak “If You Had My Love”, “Waiting for Tonight” oraz “Let’s Get Loud”. Dam sobie rękę uciąć, że znacie je doskonale. Nic więc dziwnego, że niecałe dwa lata później otrzymaliśmy drugie dzieło uroczej aktorki latynoskiego pochodzenia. Czy krążek “J.Lo” jest lepszy niż “On the 6”?

Czytaj dalej #332 Jennifer Lopez “J.Lo” (2001)

#331 Maroon 5 „Hands All Over” (2010)

Właściwie to najpierw miała być recenzja “Hands All Over”, a dopiero po niej “Overexposed”. Moje plany uległy jednak zmianie i dopiero z kilkumiesięcznym opóźnieniem zabrałam się za ocenianie trzeciej studyjnej płyty amerykańskiego zespołu Maroon 5. Słuchałam jej kilka razy już wcześniej. Dziś jestem ciekawa, czy moje zdanie na jej temat zmieniło się diametralnie. Polubiłam bardziej? Znienawidziłam? To się dopiero okaże.

Czytaj dalej #331 Maroon 5 „Hands All Over” (2010)

#329, 330 Kimberly Walsh “Centre Stage” & Kerli “Utopia”

Wikipedia przedstawia Kimberly Walsh jako piosenkarkę, modelkę, aktorkę, autorkę tekstów a nawet telewizyjną prezenterkę. Ja powiem może w telegraficznym skrócie – artystka to jedna piąta brytyjskiego girlsbandu Girls Aloud. Pozazdrościła swoim koleżankom z zespołu (Cheryl Cole, Nadine Coyle oraz Nicoli Roberts; Sarah Harding jak na razie nie zadeklarowała chęci nagrania solowego albumu) i wydała płytę pod własnym nazwiskiem. Czy odniesie duży sukces, przekonamy się pewnie niebawem. Jak na razie debiut Kimberly “Centre Stage” zadebiutował na #18 brytyjskiej listy przebojów. To i tak dobry wynik biorąc pod uwagę to, jakie piosenki skrywa ta płyta.

Czytaj dalej #329, 330 Kimberly Walsh “Centre Stage” & Kerli “Utopia”

#328 Whitney Houston “I Will Always Love You: The Best of Whitney Houston” (2012)

 Whitney Houston nie żyje. Zmarła w sobotę, 11 lutego w wannie. Taki krótki komunikat poszedł rok temu w świat i wstrząsnął nie tylko fanami wokalistki, ale i zwykłymi ludźmi. Bo kto z nas nie zna pięknej ballady “I Will Always Love You” w jej wykonaniu? Chociaż w ostatnich latach jej gwiazda wyraźnie zbladła, Whitney już przeszła do historii.  Na całym świecie sprzedała ponad 170 milionów płyt, zdobyła ponad 400 nagród. Niestety, przegrała. Z życiem. Nie będę roztrząsać, co dokładnie ją zabiło, bo wolę zostawić to specjalistom. Kariera muzyczna Whitney trwała od 1984 roku, kiedy to zadebiutowała singlem “Hold Me”. Jednak znacznie większą popularnością cieszyły się jej kolejne utwory z “Greatest Love of All”, “I Wanna Dance With Somebody” i “I Will Always Love You” na czele. Ostatnią studyjną płytę wydała w 2009 roku (ogółem ma ich na koncie tylko sześć). Nie zdobyła wielkiej popularności. U szczytu sławy Whitney była w 1992 roku, kiedy to na ekrany film wszedł film z jej udziałem – “Bodyguard”, z którego pochodzi jej największy hit. Na całym świecie soundtrack do filmu zakupiło… uwaga… ponad 45 milionów osób! Chociaż śmierć artystki spadła na nas nagle i niespodziewanie i bez wątpienia jest jedna z największych tragedii 2012 roku, to znalazła się grupa osób, która uznała, że na wokalistce można nieźle zarobić. Wytwórnia Sony zaraz po jej śmierci podwyższyła ceny płyt Whitney. Nie odstraszyło to jednak słuchaczy, którzy i tak wykupywali składankę “The Greatest Hits”. W ciągu roku sprzedano ponad 1.300.000 egzemplarzy krążka.

Czytaj dalej #328 Whitney Houston “I Will Always Love You: The Best of Whitney Houston” (2012)