TOP150: najlepsze piosenki 2022 roku (150-101)

150. ALEX CAMERON X JASON WILLIAMSON OXY MUSIC

Lata 80. wiecznie żywe a liczba artystów inspirujących się tamtą dekadą wcale nie spada. W 2022 roku dołączył do nich Alex Cameron. Wystarczy zerknąć na tytułowy numer z jego płyty, który sporo ma w sobie tandetności tamtej dekady, brzmiąc jak kawałek zawieszony gdzieś między motywem przewodnim jakiegoś serialu a fitness music.

149. KANYE WEST X THE GAME EAZY

Nie ma obecnie w przemyśle muzycznym osoby bardziej zagadkowej od Kanyego Westa. Raper swoimi wypowiedziami wiecznie wzbudza kontrowersje (unpopular opinion: każdy powinien móc mówić to, co chce) i nie mniejsze emocje wzbudza muzyką. Mnie na nowo zaintrygował ciemnym, hip hopowym singlem “Eazy” pełnym scratchowania DJ’a Premier.

148.  A PLACE TO BURY STRANGERS DRAGGED IN A HOLE

W kompozycji “Dragged in a Hole” z albumu “See Through You” zespół A Place to Bury Strangers nie bierze jeńców. Utwór od samego początku jest ciężki, niemelodyjny i niesamowicie hałaśliwy. To piosenka z serii tych, które albo się kocha, albo nienawidzi. Przesterowany podkład towarzyszy dziwnie zamglonym, nerwowym, obłąkanym wokalom Oliviera Ackermanna. Chaos, ale bez niego twórczość A Place to Bury Strangers nie byłaby tak pasjonująca.

147. THE LUMINEERS WHERE WE ARE

The Lumineers w niespiesznej kompozycji “Where We Are” kreślą nam historię wypadku samochodowego, którego doświadczył jeden z członków formacji kilka lat wcześniej. Chociaż sytuacja wyglądała poważnie, nikomu nic się nie stało. Stąd też sam klimat nagrania nie należy do najsmutniejszych. To właśnie nieźle wychodzi zespołowi – przekłuwanie tragicznych doświadczeń w po prostu przyjemne piosenki.

146. EDITORS PICTURESQUE

Zespół miał na nowej płycie ochotę na agresywniejsze, zwariowane melodie, które atakują słuchacza swoją mocą i pokładami energii. Przykładem jest “Picturesque”, które dodatkowo jest numerem bezwstydnie przebojowym choć hałaśliwym. A przez to zwracającym na siebie uwagę pomiędzy innymi nagraniami z niemalże dwudziestoletniej kariery Editors.

145. DOJA CAT VEGAS

Amerykańska raperka Doja Cat z myślą o biografii Elvisa przygotowała naprawdę dobry kawałek miksujący wpadający w ucho pop z trapem. Wisienką na torcie są sample z coverowanego później przez Persley’a przeboju “Hound Dog” w oryginalnym wykonaniu Big Mama Thornton.

144. EMELI SANDÉ OXYGEN

Po zwyczajnie nudnym albumie “Real Life” Emeli nabrała ochoty na podkolorowanie swojej muzyki. Jest więc mniej gospelowo, a bardziej popowo. W utworach przemyca także elektroniczne akcenty, a jednym z lepszych reprezentantów jej nowego oblicza jest klaustrofobiczne, choć świeże “Oxygen”.

143. PERFUME GENIUS EYE IN THE WALL

Niemalże dziewięciominutowe “Eye in the Wall” to kompozycja o gęstej, ciemnej atmosferze, zdeformowanych wokalach i pełnej napięcia, elektronicznej strukturze, która wprowadza w taneczny trans od pierwszych chwil. Nie da się jej odpowiednio poczuć za pierwszym razem, choć potrzeba cierpliwości, by przebrnąć przez nią raz jeszcze. Warto.

142. KEHLANI X THUNDERCAT X AMBRÉ WONDERING/WANDERING

Kehlani ma nosa do dobierania sobie współpracowników. Jeszcze nie znudził mi się jej duet z Jamesem Blakiem, a już zachwycam się kolaboracją z Thundercat. Ta dwójka artystów spotkała się w rozmarzonym “Wondering/Wandering”, w którym orkiestrowe motywy zestawiono z nowocześniejszymi, hip hopowymi bitami.

141. AVRIL LAVIGNE CANNONBALL

Avril Lavigne po kilku mniej interesujących albumach wróciła z przytupem. Dosłownie, bo otwierająca jej nowy krążek piosenka “Cannonball” z hukiem rozpoczyna przygodę z “Love Sux”, będąc intensywną, rozszalałą, elektro-hyper-rockową kompozycją. Krótką, ale potrafiącą namieszać.

140. SHAKIRA X OZUNA MONOTONÍA

Mało było w 2022 roku newsów bardziej szokujących od tego, że rozpadł się długoletni związek Shakiry z pewnym piłkarzem. Jakkolwiek nie byłoby to dla artystki przykre wydarzenie, ma teraz sporo inspiracji do pisania nowych piosenek. Jedna z nich – “Monotonia” – ukazała się jakiś czas temu. Nie jestem wielką fanką nowych hiszpańskich nagrań Kolumbijki, lecz to utrzymane w bachatowych rytmach może się podobać. Dodatkowe plusy za wbijane byłemu partnerowi szpileczki.

139. THE AFGHAN WHIGS IN FLAMES

“In Flames”, piosenka zamykająca nowy album The Afghan Whigs, balansuje gdzieś między artystycznymi, rockowymi klimatami a soulowym uduchowieniem. Jest patetycznie, a mocniej niż gitary wybijają się smyczki. Całość brzmi zagadkowo.

138. HOZIER SWAN UPON LEDA

Irlandzki wokalista Hozier nie ustrzelił hitu na miarę “Take Me to Church”, ale nie ustaje w serwowaniu piosenek po prostu ładnych. A nawet pięknych, chciałoby się rzec patrząc na singiel “Swan Upon Leda”, w którym tym swoim niskim, przeszywającym na wylot głosem na tle chamber popowej aranżacji poetycko śpiewa o ucisku kobiet w społeczeństwie.

137. GIRLPOOL LIE LOVE LULLABY

Sporo eksperymentów na nowej (pożegnalnej!) płycie amerykańskiego duetu Girlpool, a tym najbardziej udanym bez wątpienia jest “Love Lie Lullaby”. Ciemne, sensualne nagranie wyśpiewywane przez Harmony niskim głosem i będące świetną zachętą do powolnych, tanecznych ruchów jest perełką krążka “Forgiveness”.

136. NIKI ON THE DRIVE HOME

Pochodząca z Indonezji wokalistka Nicole Zefanya ma zadatki na pop gwiazdę, lecz mi dużo bardziej podoba się jej bedroom-popowa twarz. Taka, jaką wystawia w oszczędnym, niemalże folkowym “On the Drive Home” pochodzącym z płyty “Nicole”. Jeśli przebój Olivii Rodrigo “Drivers Licence” doczekać miałby się jakiejś odpowiedzi, to właśnie tę rękawicę podniosła NIKI.

135. SOCCER MOMMY FOLLOWING EYES

Przed Sophie Reginą Allison – wokalistką ukrywającą się pod pseudonimem Soccer Mommy – sporo jeszcze pracy, lecz idzie jej coraz lepiej. Przykładem jest chociażby indie rockowa kompozycja “Following Eyes”, która jest niczym dynamit powoli doprowadzany do wybuchu.

134. DEMI LOVATO X DEAD SARA HELP ME

W ostatnich latach Demi miała kilka mocnych piosenek, w których wprost zwracała się o pomoc (“Sober”, “Anyone”). W “Help Me” stawia się jednak w roli osoby, która już wie, jaką drogą ma podążyć, by było ok. Nawet pod muzycznym kątem, gdyż jej kompozycja nagrana wraz z zespołem Dead Sara jest kawałem solidnego, hard rockowego grania.

133. HOTEL UGLY THE MANNEQUIN SONG

W “The Mannequin Song” z niezatytułowanej jeszcze płyty zespół zabiera nas w podróż po niespiesznych dźwiękach z pogranicza indie i bedroom popu. Od całości bije ogromny spokój, przez co obcowanie z tym numerem należy do naprawdę przyjemnych.

132. TINASHE X CHANNEL TRES HMU FOR A GOOD TIME

Tak klubowa artystka jeszcze nie była jak w nagraniu “HMU for a Good Time”. Kompozycja jest mechaniczna i w większości melorecytowana, a wokal Tinashe poddany został takim obróbkom, że ciężko ją rozpoznać pod tymi wszystkimi efektami. Ale chwyta niesamowicie.

131. GEORGE EZRA I WENT HUNTING

Bardzo lubię George’a Ezrę w poważniejszym wydaniu. Stąd i moja sympatia do kompozycji “I Went Hunting”. Pod szyldem tym skrywa się utwór tęskny, zaaranżowany m.in. na smyczki, które sprawiają, że przybiera on bardziej uroczystą formę.

130. LAVA LA RUE VEST & BOXERS

Lava La Rue co jakiś czas podrzuca nam pojedyncze tracki, co wzmaga nasz apetyt na jej debiutancki longplay. Wystarczy tylko zerknąć na indie popowy, kołyszący numer “Vest & Boxers”, który szybko wpada w ucho zamykając w sobie przy okazji wątpliwości i nadzieje, jakie towarzyszą człowiekowi po pierwszej randce.

129. CAMERON AVERY AIRPORT BEERS

Następcy znakomitego albumu “Ripe Dreams, Pipe Dreams” nie dostaliśmy i prędko nie otrzymamy (Avery stracił kontrakt z wytwórnią), lecz cieszy każdy pojedynczy kawałek. “Airport Beers” jest muśniętym elektroniką numerem o nowoczesnej formie bliższej dokonaniom Pond aniżeli debiutowi Camerona.

128. NOAH CYRUS STAND STILL (NOAH)

“The Hardest Part” nie jest płytą, na której wokalistka pogrąża się w depresji. Ona raczej powoli dochodzi do siebie, czego przykładem jest już otwierająca album piosenka “Noah (Stand Still)” – melancholijna, ciepła ballada, w której najmłodsza z rodu Cyrus szczerze przyznaje, że była w takim stanie, że wątpiła, że dociągnie do kolejnych urodzin. Szczęśliwie wciąż jest z nami.

127. KING DUDE LAY WASTE TO THE HUMAN RACE

Od dawna spokojne piosenki w wykonaniu King Dude’a podobają mi się najbardziej, więc i “Lay Waste to the Human Race” z nowego albumu “Death” trafiło do grona moich ulubieńców mocno oddziałując swą ponurą, pozbawioną jakiejkolwiek nadziei atmosferą.

126. CHET FAKER IT COULD BE NICE

Utwór jest jedną z lepszych premier wydanych pod szyldem Chet Faker ostatnich kilku lat. Jest nowocześnie, ale jednocześnie wykorzystane smyczki odpowiadają za elegancki nastrój. It could be nice, gdyby kompozycja zwiastowała nowe dzieło Australijczyka.

125. BILLIE EILISH TV

Smutna refleksja nad współczesnymi czasami oraz delikatne, przygnębiające wokale Eilish dają kompozycję, której warto poświęcić maksimum uwagi by przekonać się, że bez produkcyjnych sztuczek twórczość Billie i Finneasa także daje radę.

124. FOALS UNDER THE RADAR

Swoim nowym krążkiem zespół Foals postanowił stać się naszym wakacyjnym soundtrackiem. Nie sprecyzowali jednak, o jaki rok im chodzi, gdyż wiele nagrań z powodzeniem odnaleźć by się mogło w latach 80. Jak new wave’owe “Under the Radar”, w którym aż chce wypatrywać się daty powstania wskazującej na przedostatnią dekadę XX wieku.

123. SELAH SUE KINGDOM

Takich piosenek mi od Selah Sue brakowało. Ogniste, pełne pewnej agresji i hip hopowego feelingu nagranie “Kingdom” nie bierze jeńców. To najwyrazistsza kompozycja na “Persona”, która atakuje słuchacza mocnymi bitami.

122. BEENE BEACH BOY

Gdybym miała wpływ na to, jaka piosenka powinna była zostać jednym z filarów soundtracku ubiegłorocznego lata, wybór padłby na “Beach Boy” BENEE. Jest to bowiem numer niezwykle przyjemny i chwytliwy, którego indie popowe brzmienie nabiera młodzieżowego wydźwięku.

121. MAGGIE ROGERS ANYWHERE BUT HERE

Od amerykańskiej wokalistki Maggie Rogers chciałam zaskoczeń. Chciałam czegoś nieoczywistego. Znalazłam to w nagraniu “Anywhere With You” na albumie “Surrender”. Tajemniczy, spokojny wstęp kompozycji przeistacza się w metaliczne, elektro-indie rockowe granie.

120. DORA JAR LAGOON

Skoro Dorze Jar zaufała sama Billie Eilish, coś na rzeczy musi być. I faktycznie. Komu podoba się niewesoła twórczość Eilish, ten polubić się może ze stawiającą swoje pierwsze kroki artystką. I chociażby z jej urokliwym, nieco baśniowym bedroom popowym kawałkiem “Lagoon”, który jest lekki jak piórko i zostawia słuchacza w błogim nastroju.

119. CARLY RAE JEPSEN GO FIND YOURSELF OR WHATEVER

Kanadyjska wokalistka nie kojarzyła mi się z balladami aż do chwili ukazania się “Go Find Yourself or Whatever”. Jej chłodna, gitarowa piosenka jest ozdobą “The Loneliest Time” oraz utworem kojarzącym mi się z tym, co na początku nowego tysiąclecia nagrywały takie artystki jak Christina Aguilera, Jessica Simpson czy Mandy Moore.

118. HARRY STYLES AS IT WAS

Nie sądziłam, że Harry ustrzeli przebój większy niż “Watermelon Sugar”. A jednak. 2022 rok zawojowało “As It Was” – pop-synth-rockowy kawałek o melancholijnym wydźwięku. Te zderzenie ponurego głosu Harry’ego z napędzanym przez perkusję rytmem daje niesamowity efekt.

117. NOVA TWINS A DARK PLACE  FOR SOMEWHERE BEAUTIFUL

Idę o zakład, że nie wskażecie bardziej cool grupy składającej się z samych dziewczyn – Nova Twins zostawiają konkurencję w tyle. Kto nie wierzy, niech szybko odpala industrialne, rockowe nagranie “A Dark Place For Somewhere Beautiful”, które odznacza się ponurym klimatem (It’s just another day, another funeral/Another lost, another ghost) i zróżnicowanymi wokalami.

116. JOSS STONE THE GREATEST SECRET

Po romansie z reggae Joss Stone powróciła do bardziej salonowych brzmień i postanowiła przypomnieć swoje początki utrzymane w soulowych klimatach. Mi szczególnie do gustu przypadła w zagadkowym “The Greatest Secret”, które brzmi jak nagranie żywcem wyjęte z jazzowego klubu.

115. BONOBO X KADHJA BONET DAY BY DAY

Ma Bonobo na nowej płycie Jamilę Woods czy Jordana Rakeiego, lecz to mało jeszcze znana Kadhja Bonet najmocniej przyciąga uwagę. Artystka udziela się w przyjemnie odprężającym, miksującym soul z r&b “Day By Day”, w którym dodatkowo filmowe, smyczkowe motywy przecinają się z elektroniką. Niezły miks.

114. CAT POWER ENDLESS SEA

Cat Power chętnie podbiera na własne potrzeby cudze nagrania i wydaje pełne coverów płyty. Tym razem na tapecie znalazły się kawałki takich artystów jak Frank Ocean, Lana Del Rey czy Billie Holiday, lecz to “Endless See” z repertuaru Iggy Popa zachwyca najbardziej. Leniwie sunąca, niewymagająca od Cat Power większego wysiłku przeróbka.

113. KATY KIRBY SO MUCH WINE, MERRY CHRISTMAS

Katy Kirby o prezentach czekających pod drzewkiem nam nie śpiewa. Ona w swojej świątecznej piosence (wydanej w ramach deluxe edycji debiutanckiej płyty) przy oszczędnych, folkowych dźwiękach opowiada nam smutną historię burzliwej relacji swojego ukochanego z alkoholem.

112. RAMMSTEIN ANGST

Z lęku przed nieznanym i tego, co ta niewiadoma może przynieść uczynili Rammstein tematykę swojej piosenki “Angst”, dopasowując do całości odpowiednią aranżację (cięższą, niż w wielu ostatnich nowych numerach), emocje oraz klimat – intrygująco paranoiczny.

111. TOM ODELL MONDAY

w tak prostych słowach nam jeszcze Odell nie śpiewał o depresji czy smutku. Emocjonalne dno Brytyjczyk zdaje się najbardziej dotykać “Monday”, w którego pierwszych wersach wokalista przywołuje tragiczną sytuację (I stood there waiting in the rain/Someone jumped in front of a train). Intryguje jednak apatia, z jaką śpiewa.

110. MITSKI VALENTINE, TEXAS

W poprzednim roku chwaliłam “Working for the Knife”, dziś z płyty “Laurel Hell” Mitski zabieram dla siebie “Valentine, Texas” – kompozycję powoli się rozkręcającą, która w pewnym momencie rozkwita całą feerią dźwiękowych barw nadawanych przez pianino, migoczące syntezatory i gitary. Nie zmienia się za to wokal artystki, który od początku do końca jest stonowany.

109. PLACEBO FIX YOURSELF

“Fix Yourself” jest naszą odpowiedzią na “Fix You” Coldplay. Anty-utworem, mówili po premierze płyty Placebo. Gotyckie nagranie zwieńczające nowy album brytyjskiego (już) duetu jest środkowym placem pokazanym tym, którzy za życiowy cel obrali sobie ustawianie innych do pionu i niepotrzebne udzielanie im złotych rad. Go fix yourself instead of someone else. Te słowa warto wziąć sobie do serca.

108. AMBER MARK DARKSIDE

Dla debiutującej w 2022 roku z albumem “Three Dimension Deep” Amber Mark rhythm’and’blues jest tylko płótnem gotowym do wypełniania innymi kolorami. W moim ulubionym “Darkside” do współpracy zaprasza dark pop otrzymując kawałek zawieszony gdzieś między latami 90. a współczesnymi.

107. SABRINA CARPENTER BECAUSE I LIKED A BOY

Po małej dramie, której bohaterkami były Olivia Rodrigo i Sabrina Carpenter, zostały piosenki. Obie używały piosenek, by przedstawić swoje stanowisko. Eleganckim, popowym “Because I Liked a Boy” temat zamyka Carpenter, w którym opisuje swoje uczucia towarzyszące nagonce mediów i fanów Olivii. Jest w tym tak szczera i prawdziwa, że od pierwszego usłyszenia jestem gotowa stanąć po jej stronie.

106. POPPY AJUDHA MOTHERS SISTERS GIRLFRIENDS

Smaczne “Mothers Sisters Girlfriends” w wykonaniu brytyjskiej wokalistki powinno stać się jednym z największych kobiecych hymnów. Poppy śpiewa bowiem o wychodzeniu z ustalonych lata temu ram, presji spoczywającej na kobietach i potrzebie odczuwania wolności. Aż dziwne, że w 2022 roku ciągle trzeba o tym przypominać.

105. PIOTR ZIOŁA CHOĆ CZUŁY GEST TU RADOŚCI NIESIE MNIEJ, TO KRZYWDA NIE ROZLEWA ŁEZ

Piotr Zioła do spółki z Justyną Święs (połowa duetu The Dumplings) napisali piosenkę o tytule, którego tytuł wciąż jest dla mnie trudny do zapamiętania. Ona sama za to potrafi błąkać się po głowie będąc nagraniem niespiesznym, delikatnie bluesującym i odpowiednio szorstkim.

104. RAVEENA ENDLESS SUMMER

Raveena, hinduska wokalistka, w swoim utworze “Endless Summer” ma na myśli coś więcej aniżeli piękną, słoneczną pogodę. Dla niej wieczne lato to synonim szczęścia i stałości – braku negatywnych zmian takich jak odejście bliskiej osoby czy koniec pewnej miłości. O tym wszystkim śpiewa w przepełnionym spokojem, rhythm’and’bluesowo-jazzującym numerze.

103. NICOLE DOLLANGANGER GOLD SATIN DREAMER

I can smell the blood purged from raw steak by the barbecue on a summer day śpiewa pozbawionym emocji, wysokim i lekko dziecięcym głosem Nicole w swoim nowym singlu “Gold Satin Dreamer”. Piosence daleko do letnich klimatów – mamy tu raczej do czynienia z mroźną aranżacją z pogranicza lo fi i akustycznego popu o baśniowym, choć niepokojącym wydźwięku.

102. LUNA LI X BEABADOOBEE SILVER INTO RAIN

Wokalistka o kanadyjskich i koreańskich korzeniach starała się na “Duality” zaprezentować się z jak najszerszej perspektywy. Także tej najmniej spodziewanej, jak bazującej na indie rockowych patentach – takie też jest nagranie “Silver Into Rain”, które jest efektem współpracy z beabadoobee. Lekko sennym, ale intrygującym.

101. LIZZO ABOUT DAMN TIME

Jeśli komuś wydawało się, że Lizzo skończyła się na “Juice”, ubiegłorocznym singlem “About Damn Time” artystka śmieje mu się w twarz. Popowe, zabarwione disco nagranie robi spore wrażenie swoją żywiołowością i ogromną przebojowością. Zasłużony hit.

One Reply to “TOP150: najlepsze piosenki 2022 roku (150-101)”

  1. “Cannonball” to jeden z niewielu powodów dla których wracam do ostatniego albumu Avril, bardzo podoba mi się też “Noah (Stand Still)”. Wciąż nie przekonałam się do “As It Was”, uważam że ta piosenka nie zasługuje na taką popularność jak “Watermelon Sugar”.
    Pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *