#812 Jessie Ware “Glasshouse” (2017)

Brytyjska wokalistka Jessie Ware jest postacią, której nie da się nie lubić. Nie lansuje się w mediach, nie wywołuje skandali, ciężko pracuje na swój sukces i sprawia wrażenie osoby, której sława nie zmieniła ani odrobinę. Od latania po branżowych (i nie tylko) imprezach bardziej ceni sobie czas spędzony z rodziną, która w ostatnim czasie się powiększyła. Ware kilka miesięcy temu została mamą, a niedawno powitała na świecie swoje trzecie muzyczne dziecko – “Glasshouse”.

Czytaj dalej #812 Jessie Ware “Glasshouse” (2017)

RANKING: Debiuty lepsze od drugich albumów

Mówi się, że druga płyta jest największym sprawdzianem i wyzwaniem dla artysty. Szczególnie, jeśli debiut nieźle namieszał i zawiesił poprzeczkę niezwykle wysoko. W przygotowanym przez siebie rankingu zebrałam debiutanckie krążki, które zrobiły na mnie lepsze wrażenie niż ich następcy. Przyjęłam założenie (by ograniczyć ilość gwiazd), że biorę pod uwagę tylko tych artystów, którzy mają na koncie dokładnie dwie studyjne płyty. Krążki uszeregowane są według największej przepaści między pierwszym a drugim wydawnictwem.

Czytaj dalej RANKING: Debiuty lepsze od drugich albumów

#540 VA “Fifty Shades of Grey” (soundtrack) (2015)

Dawno już żadna ekranizacja książki nie wzbudziła takich emocji, jak filmowa wersja dzieła E. L. James “Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”. Powieść skierowana głównie do kobiet, szybko stała się bestsellerem, zyskując tyle samo przeciwników, co zwolenników. Porno dla gospodyń domowych, jak zwykło się określać książkę James, w moje ręce nigdy nie trafiło. Nie mam zbyt dużo czasu na czytanie, dlatego uważnie wybieram książkowe pozycje, kierując zawsze swoje kroki w stronę regałów ze szwedzkimi kryminałami. Dlatego też nie przyłączę się do żadnej ze stron Grey’owego konfliktu i nie pochwalę lub nie skrytykuję pisarskich umiejętności E. L. James. Ale soundtrack do filmu bazującego na powieści to już moja bajka.

Czytaj dalej #540 VA “Fifty Shades of Grey” (soundtrack) (2015)