#408 Robyn “Body Talk” (2010)

Każdy, kto mnie zna, wie, że nic tak szybko nie wyprowadza mnie z równowagi jak banalny, tani electropop. Jestem na taką muzykę po prostu uczulona. Wolę ciekawsze brzmienia. Sięgnięcie po płytę Robyn, w momencie, kiedy częściej w moich głośnikach słychać nagrania Queens of the Stone Age czy Editors niż Madonny lub Rihanny, było dość ryzykowne. Powiem jednak, że słuchanie “Body Talk” nie spowodowało uszczerbku na moim zdrowiu.

Czytaj dalej #408 Robyn “Body Talk” (2010)

#407 Ariana Grande “Yours Truly” (2013)

Ile razy ktoś wam powtarzał: weź przykład ze starszej koleżanki itp.? Pewnie sporo. Ciekawe, ile razy takie słowa w swoim dość krótkim życiu (wokalistka ma dopiero 20 lat, choć wygląda na mniej) słyszała Ariana Grande. To, że dopiero zaczynający swoją muzyczną karierę artyści inspirują się starszymi kolegami z branży, jest powszechnie wiadome. Nie inaczej było z Arianą. Ona jednak nie oglądała się na Madonnę, Rihannę czy Lady Gagę. Na swoją muzyczną mentorkę wybrała ikonę lat 90. – Mariah Carey. Mająca na koncie około 200 milionów (!) sprzedanych albumów wokalistka była inspiracją dla Grande przy tworzeniu piosenek. Począwszy od samej muzyki, przez niegłupie, ale proste teksty, po wokal. Słuchając “Yours Truly” ciężko nieraz pozbyć się wrażenia, że gdzieś kiedyś podobne melodie się słyszało. Gdzie? Włączcie sobie któryś ze starszych krążków Carey. Jako ciekawostkę jeszcze dodam, że premiera albumu Ariany odbyła się równo 20 lat po wydaniu “Music Box”, trzeciej płyty Mariah.

Czytaj dalej #407 Ariana Grande “Yours Truly” (2013)

#403, 404, 405, 406 Placebo “Black Market Music” (2000) & “Sleeping with Ghosts” (2003) & “Meds” (2006) & “Battle for the Sun” (2009)


Historia moja i zespołu Placebo sięga 2010 roku, kiedy to w zwiastunie filmu “Daybreakers” usłyszałam ich cover “Running Up That Hill”. Minęło jednak trochę czasu (a dokładniej – dwa lata), zanim zdecydowałam się sięgnąć po ich dyskografię. Zaczęłam od debiutanckiego krążka “Placebo” (całkiem niezły, ale nieczęsto do niego wracam), potem przyszła kolej na “Without You I’m Nothing”, w którym się zakochałam. Do tego stopnia, że po kolejne albumy grupy sięgnęłam dopiero po czasie. Dziś prezentuję wam (mini)recenzje czterech kolejnych płyt Placebo i zapowiadam, że już w przyszłym roku poznacie moje zdanie o najnowszym – “Loud Like Love”. Enjoy!

Czytaj dalej #403, 404, 405, 406 Placebo “Black Market Music” (2000) & “Sleeping with Ghosts” (2003) & “Meds” (2006) & “Battle for the Sun” (2009)

Relacja z koncertu Editors

Nie przepadam za osobami, które od jakiegoś artysty znają dwie-trzy piosenki (czy nawet w porywach – całą płytę) i chodzą i mówią, jakimi wielkimi są fanami. A później przychodzą na koncert i się nudzą, bo połowa materiału wykonywanego na żywo jest im nie znana. Zaobserwowałam to chociażby na czerwcowym koncercie Alicii Keys. Jednak w przypadku zespołu Editors sprawa ma się zupełnie inaczej – oni potrafią rozruszać każdego! Nie ważne, czy znasz tylko utwór “Munich”. Ani się obejrzysz, wszystkie refreny będziesz śpiewać razem z zespołem. Taką mają siłę rażenia.

Czytaj dalej Relacja z koncertu Editors

#402 David Lynch “The Big Dream” (2013)


O czym myślicie, kiedy pada hasło David Lynch? Reżyser, scenarzysta, producent, wizjoner kina? A co, jeśli dodam do tego zbioru i wokalistę? Szok poznawczy, jak mawiał mój profesor od historii. Moja reakcja była podobna. Czemu kolejna osoba chce nagrywać płyty? Czy stoi za tym chęć zwrócenia na siebie uwagi czy też brak pieniędzy na koncie? Do albumu Davida Lyncha podeszłam nieco sceptycznie. Byłam ciekawa, jak radzi sobie w muzycznym świecie. Reżyserem jest bowiem świetnym i nie wiadomo było, czy muzykiem będzie równie dobrym. Tak to już przecież bywa, że niektórzy dobrzy są w jednej dziedzinie, a w innej kompletnie sobie nie radzą. Odetchnęłam z ulgą, kiedy przekonałam się, że David Lynch jest jedną z tych osób, które czego się nie dotkną, zamieniają w złoto.

Czytaj dalej #402 David Lynch “The Big Dream” (2013)

#400 Jessie J “Alive” (2013)


Jessie J miała świetny start. Jej debiutancki singiel “Do It Like a Dude” stał się wielkim hitem. Album “Who You Are” znikał ze sklepowych półek. A ona sama przebiła się do pierwszej ligi popowych wokalistek. Teraz powraca z nową płytą. “Alive”, bo tak zatytułowane zostało to wydawnictwo, trafiło do sprzedaży i pewnie wiele osób zadawać będzie sobie pytanie – warto czy nie warto wydać na to tyle pieniędzy?

Czytaj dalej #400 Jessie J “Alive” (2013)