TOP150: najlepsze piosenki 2021 roku (50-1)


50. PHOEBE BRIDGERS DAY AFTER TOMORROW

Czy Phoebe Bridgers może być jeszcze smutniejsza? Okazuje się, że “Punisher” było zaledwie ułamkiem możliwości jej depresyjnej aury. Nagrany przez nią cover “Day After Tomorrow” ze zbiorów Toma Waitsa przygnębia od pierwszych sekund będąc piosenką bardzo skromną, kameralną i skłaniającą do refleksji. Jeśli przy oryginale Waitsa zaszkliły wam się oczy, tu chusteczki będą już musem.

49. ROSALIE X KRÓL POTRZEBA SKAŁ

Napisana w trakcie prac nad albumem “IDeal” kompozycja “Potrzeba skał” musiała poczekać na swój wielki moment. Ten nadszedł w momencie, gdy świat drży, a my – by jak najmniej odczuć tego skutki – musimy być jeszcze silniejsi. Sugestie Rosalie i towarzyszącego jej Króla warto wziąć do siebie.

48. MITSKI WORKING FOR THE KNIFE

Japońska wokalistka Mitski, autorka albumu “Be the Cowboy” (ciągle nie mogę zebrać się, by o nim napisać), zaintrygowała mnie swoim ostatnim singlem “Working For the Knife”. To utwór bardzo równy i pozbawiony refrenu, przez co przypomina raczej opowieść niż piosenkę. Mitski swoimi delikatnie zahaczającymi o country spokojnymi wokalami na tle glam rockowo-elektronicznej melodii zdradza nam, że często czuje ogromną presję.

47. SEVDALIZA THE GREAT HOPE DESIGN

Zamiast płyty – epka. Sevdaliza potrafi jednak sprawić, byśmy i na taki mini krążek czekali z wypiekami na twarzy. Projekt “Raving Dahlia” zapowiadany jest przez darkwave’owo-dubstepowy singiel “The Great Hope Design”. Kiedy my jeszcze procesujemy 2021 rok, mechaniczna Sevdaliza zdaje się żyć dobre sto lat przed nami.

46. LANA DEL REY ARCADIA

Powolna, romantyczna ballada “Arcadia” zdaje się być odpowiedzią na “Video Games” – dziesięć lat później Lana jest jednak dojrzalsza i spokojniejsza. Piękna, niemalże baśniowa kompozycja, która sprawia, że człowiek chce się zakochać i poczuć podobne motyle w brzuchu.

45. WILLOW NAïVE

Po skromniejszych, nieraz inspirowanych folkiem dokonaniach Willow zasłuchała się w pop rocku/pop punku rodem z wczesnych lat dwutysięcznych. W bardziej alternatywne, rockowe klimaty artystka celuje w moim ulubionym “Naïve”, które jest piosenką nie tylko niezwykle klimatyczną, ale przede wszystkim udowadniającą wokalny talent swojej autorki.

44. TINDERSTICK I IMAGINE YOU

“I Imagine You” jest taką piosenką, która łatwo wtapia się w tło, gdy słuchamy pobieżnie nowego albumu zespołu Tindersticks, “Distractions”. Jednak gdy już zwróciłam na nią uwagę, przez te pięć minut z hakiem nic innego poza nią mnie nie interesowało. Kompozycja dryfuje sobie leniwie po ambientowo-akustyczno-chamber popowych dźwiękach będąc bardziej wierszem niż piosenką, który dla swojego obiektu westchnień recytuje cichutko Stuart Staples.

43. BLUSZCZ ODRA

Końcówka wakacji jest idealnym czasem na zaprezentowanie słuchaczom takiego utworu. Nowy singiel polskiego zespołu jest bowiem niespiesznym numerem o syntezatorowej, oldskulowej melodii oraz nostalgicznym nastroju, jaki zazwyczaj towarzyszy mi pod koniec lata, gdy wiem, że na ciepłe dni przyjdzie nam znów długo poczekać.

42. BEN HOWARD THE STRANGE LAST FLIGHT OF RICHARD RUSSELL

W 2018 roku Richard Russell ukradł samolot, którym następnie się rozbił. Mężczyzna cierpiał na depresję i uważał, że jego życie jest nic nie warte. W ostatnich jego chwilach postanowił zrobić coś szalonego. Eksperymentalna, folkowo-elektroniczna kompozycja Bena Howarda przedstawia historię Russella z perspektywy jego żony. Nie jest to smutne nagranie, a w samych wokalach artysty niewiele jest emocji. Mimo wszystko numer hipnotyzuje i pozostawia po sobie ślad.

41. CHARLOTTE DAY WILSON CHANGE

“Changes” jest niespiesznym nagraniem z pogranicza zadymionego jazzu i trapu. Dziwna mieszanka? Debiutująca w końcu z debiutancką studyjną płytą Charlotte ujęła temat bardzo zręcznie. Fajnie wypada i tekst, który opowiada o drodze, jaką podążyła wokalistka w stronę muzycznej kariery.

40. DAMON ALBARN THE CORMORANT

Siedziałem na plaży i nagle pojawiła się ta piosenka – tak o “The Cormorant” opowiada Damon Albarn. Mroczne, wyraźniej akcentujące pianino nagranie, które przypominająca mi o teatralnych zapędach takich legend jak David Bowie czy David Byrne, jest perełką drugiej solowej płyty wokalisty Blur i Gorillaz. A otwierające ją słowa Am I imprisoned on this island? aż za dobrze wpisują się w obecny krajobraz świata.

39. A PLACE TO BURY STRANGERS LET’S SEE EACH OTHER

Singiel “Let’s See Each Other” zwiastujący nadchodzący album “See Through You” zespołu A Place to Bury Strangers nie jest ich najlepszą piosenką w karierze noise rockowo-shoegazowej kapeli, ale sporo nadrabia samym tekstem. Jest to bowiem historia o spotkaniach z przyjaciółmi. Niby nic wielkiego, ale sami wiemy, jak mocno pokomplikowały się nasze relacje w ostatnich dwóch (!) latach, i że warto doceniać każdą wspólnie spędzoną chwilę.

38. ADELE MY LITTLE LOVE

Sporo piosenek na “30” chwyta za serce, lecz najwięcej bólu zostaje po spotkaniu “My Little Love”. Klaustrofobiczny, intymny charakter kompozycji sprawia, że słuchacz czuje się jak intruz, który wkroczył do domu wokalistki, by podglądać jej relacje z synem. Nagranie pełne jest bowiem jej rozmów z dzieckiem oraz poruszających, rozbrajających wyznań.

37. WOLF ALICE DELICIOUS THINGS

Would you believe I’m in Los Angeles? śpiewa bez większej radości Ellie Rowsell z zespołu Wolf Alice w utworze “Delicious Things”. Artystka wciela się w rolę dziewczyny z małego miasteczka, która nagle znalazła się w zupełnie innym świecie i zastanawia się, czy pasuje do tego imprezowego, glamour towarzystwa. Z jej rozważań powstała kompozycja o chamber popowo-rockowym wydźwięku i stadionowym, nośnym refrenie.

36. FKA TWIGS X CENTRAL CEE MEASURE OF A MAN

Soundtrack do filmu “The King’s Man” doczekał się świetnego piosenkowego reprezentanta. W promującym go kawałku “Measure of a Man” udziela się enigmatyczna FKA twigs i raper Cental Cee. Ich duet – podniosła, nowoczesna produkcja z wieloma orkiestrowymi wpływami – jak ulał pasowałaby i do filmów o Bondzie. Kto wie, może po Billie Eilish zainteresują się współpracą z FKA twigs?

35. NICK CAVE HAND OF GOD

Kompozycja, która przeszywa mnie na wylot. “Hand of God” rozpoczyna się niewinnie (pianino, delikatne smyczki), ale szybko emocje narastają, pojawiają się elektroniczne wstawki a sam klimat nagrania wędruje w mrocznym kierunku, którego kulminacja następuje po upływie czterech minut.

34. JAMES BLAKE SAY WHAT YOU WILL

Lekki niedosyt został po lekturze nowej płyty Blake’a, ale ta piosenka już należy do jednych z najlepszych w jego karierze. Dream popowo-elektroniczne “Say What You Will”, od którego bije spory spokój, traktuje o podejściu Jamesa do sławy i bycia sobą w świecie, gdzie każdy choć trochę udaje. Mów, co myślisz zachęca artysta.

33. AZEALIA BANKS TARANTULA

2021 rok ujawnił kolejny konflikt – Grimes z Azealią Banks. Zagłębiać mi się w niego nie chce, ale po tej drugiej została kompozycja “Tarantula”. Beznamiętne nawijki raperki towarzyszą industrialnej, elektronicznej melodii o mało przyjemnym wydźwięku. Jest ciężko i lodowato, ale szalenie ekscytująco. Banks wciąż ma coś do powiedzenia. Nawet, jeśli są to wyznania pokroju You’ll be the next to die tonight.

32. BRODKA CHASING GHOSTS

Intrygujący śpiew Brodki w nagraniu “Chasing Ghosts” przypomina o sposobie wyrażania emocji przez Björk, a sama powolna, mroczna, inspirowana m.in. trip hopem melodia kojarzyć się może z Portishead. Nasza polska wokalistka spokojnie stawać już może w szranki z zagranicznymi artystami.

31. LITTLE SIMZ X CLEO SOL WOMAN

Woman to woman, I just wanna see you glow nawija Little Simz w swoim dźwiękowym hołdzie złożonym kobietom spod każdej szerokości geograficznej, wspierana w refrenie anielskimi wokalami Cleo Sol. Hip hopowo-neo soulowo-jazzowe “Woman” to kolejny przykład na to, że Little Simz jest obecnie jedną z najważniejszych raperek w branży.

30. KACEY MUSGRAVES STAR-CROSSED

I signed the papers yesterday (…) And gave you back your name śpiewa Kacey w otwierającym album tytułowym numerze. Inspirowane flamenco Star-Crossed” brzmi jak nostalgiczny, filmowy wstęp do rozpisanej przez Musgraves tragicznej historii dawnych kochanków. To najlepszy moment płyty i jedna z najbardziej osobistych kompozycji w karierze wokalistki.

29. MADISON BEER FOLLOW THE WHITE RABBIT

“Alicja w Krainie Czarów” intryguje artystów od lat. W 2021 roku do miłośników baśni dołączyła Madison Beer i zmajstrowała utwór, który śmiało znaleźć mógłby się w mrocznym filmie o przygodach Alicji osadzonym we współczesnych latach. Kompozycja jest mocnym, szczodrze potraktowanym basem i mroczną elektroniką utworem o filmowym, niepokojącym wydźwięku.

28. TIRZAH SLEEPING

Londyńska wokalistka Tirzah jest moim najlepszym tegorocznym odkryciem. Artystka wyszła od rhythm’and’bluesowych brzmień, by wskoczyć w świat undergroundowej elektroniki. Którą z kolei wzbogaciła elementami innych gatunków. Takich jak chociażby jazgotliwy rock – wykorzystana w “Sleeping” elektryczna gitara nadaje piosence złowrogiego wyrazu.

27. LORD HURON LOVE ME LIKE YOU USED TO

Niby nic wielkiego, niby nic przesadnie oryginalnego. A jakże chwyta za serce i momentalnie je roztapia! Flirtujące z country “Love Me Like You Used To” jest nagraniem natychmiastowo zostającym w pamięci. Niby mamy tu tematykę minionej miłości i związku, za którym jedna ze stron ogromnie tęskni, lecz nie jest to kawałek przygnębiający. Raczej taki… pokrzepiający.

26. SELF ESTEEM I DO THIS ALL THE TIME

Wysoka pozycja utworu wokalistki nie jest zasługą aranżacji (całość jest utrzymana w popowo-soulowo-rhythm’and’bluesowym, niespiesznym tonie) czy wykonania (przemawiającej do nas artystce towarzyszą kobiece chórki), ale przekazu płynącego z utworu. Krótko mówiąc Self Esteem radzi nam, by żyć swoim życiem i nie próbować dostosowywać go do niby-obowiązujących-standardów. Niby 2021 rok a ciągle trzeba o tym przekonywać.

25. COLDPLAY PEOPLE OF THE PRIDE

Czy Coldplay to jeszcze rock? Takie pytania słuchacze zadają sobie od przeszło dekady. Okazuje się, że kapela nadal potrafi trochę pohałasować. “People of the Pride” z “Music of the Spheres” zaskakuje swą głośnością i agresją. Tak ostro zespół nie grał od lat. I oby jeszcze kiedyś miał na to ochotę.

24. KINGS OF LEON FAIRYTALE

Lubię piosenki, w których Kings of Leon nieco zbaczają ze swojej rockowej ścieżki. Nawet, gdy robią to bardzo ostrożnie, jak w artystycznym “Fairytale”. Kompozycja celuje w balladowe klimaty, urzekając mnie swoim klimatem. Utwór faktycznie sporo ma w sobie z baśniowości, niekoniecznie jednak będąc bajką kończącą się happy endem.

23. ADELE STRANGERS BY NATURE

Orkiestrowe, choć nieprzesadzone “Strangers By Nature” jest pięknym hołdem złożonym Judy Garland. Jest więc klasycznie i filmowo, a całość sprawia wrażenie, jakby kompozycja zarejestrowana została w latach 40. Tak vintage’owo Adele jeszcze nam nie grała.

22. NATALIA SZROEDER X RALPH KAMIŃSKI PRZYPŁYWY

Dotąd omijana przeze mnie Natalia Szroeder i Ralph Kamiński, którego twórczość często towarzyszyła mi w 2021 roku, odpowiadają za niesamowity, piękny kawałek “Przypływy”. Zaaranżowany na pianino utwór urzeka swą kruchością oraz ogromnymi pokładami wrażliwości. Mało która piosenka potrafiła mnie tak wyciszyć podczas minionych dwunastu miesięcy.

21. LANA DEL REY YOSEMITE

Gdyby napisana z myślą o “Lust for Life” piosenka “Yosemite” trafiła na tamten album, byłaby jego perełką. Tymczasem jest highlightem “Chemtrails Over the Country Club” i jedną z najładniejszych pozycji w dyskografii Del Rey. I najbardziej ujmującą – za akustycznymi, przestrzennymi, przesiąkniętymi spokojem dźwiękami kryje się historia o miłości potrafiącej wytrzymać próbę czasu.

20. SUMMER WALKER X ARI LENNOX UNLOYAL

Summer mogła mieć na płycie Ciarę, SZA i Cardi B, lecz to jej spotkanie z Ari Lennox zaowocowało najlepszą kompozycją. Ich wspólne nagranie zatytułowane “Unloyal” jest zarazem seksowne jak i eleganckie. Niezwykłego smaku nadaje mu saksofonowa solówka.

19. MAPLE GLIDER MAMA IT’S CHRISTMAS

Debiut Maple Glider to krążek pełen prostych, ale pięknych, choć niewesołych kompozycji. Na łopatki przede wszystkim rozkłada ponure “Mama It’s Christmas”. Niech nie zmyli was ten tytuł. Za świątecznym szyldem artystka ukryła łamiącą serce historię o stracie. Jeśli nie wzruszyliście się przy żadnej z poprzednich piosenek Maple, przy tej nadrobicie zaległości.

18. WOLF ALICE SAFE FROM HEARTBREAK (IF YOU NEVER FALL IN LOVE)

Niezwykłą łatwość w żonglowaniu gatunkami na albumie “Blue Weekend” przez kapelę Wolf Alice świetnie oddaje chociażby “Safe From Heartbreak (If You Never Fall in Love)”. Zespół zatapia się tu w świecie miękkich, folkowych brzmień oraz anielskich, przesiąkniętych spokojem wokali. Ale i smutku, bo podmiot liryczny kompozycji po rozstaniu przestaje wierzyć w miłość i postanawia nigdy więcej się nie zakochać, by nie musieć na nowo sklejać swojego serca.

17. ARLO PARKS BLACK DOG

Kompozycja jest mglistym, gitarowym numerem o wzruszającej warstwie lirycznej. Artystka poświęciła bowiem tematykę utworu przyjacielowi zmagającemu się z depresją, do którego wyciąga pomocną dłoń (Sometimes it seems like you won’t survive this/And honestly it’s terrifying). Dawno żadna z piosenek tak bardzo nie poskładała mnie w środku.

16. JOY CROOKES 19TH FLOOR

W muzyce Joy Crookes wiele jest odniesień do poszukiwania własnej tożsamości. Chociaż w jej żyłach płynie irlandzko-bengalska krew, większość życia spędziła w Londynie. I właśnie w “19th Floor” zabiera nas do bloku, w którym się wychowała. Pełne napięcia, akcentujące grę bębnów nagranie jest porywającym powrotem do czasów dzieciństwa, które nie było zbyt beztroskie.

15. THE WEEKND X ARIANA GRANDE SAVE YOUR TEARS (REMIX)

Mocno inspirowana ejtisowym synth popem piosenka szybko wpada w ucho i zachęca do nieśmiałych podrygów, ale jednocześnie zawiera w sobie sporo emocji i melancholii. Uwielbiam solową wersję tego kawałka, lecz jeszcze bardziej podoba mi się jego odsłona z Arianą na gościnnych wokalach. Tym bardziej, że sama Grande brzmi dojrzalej i nie tak słodko jak we własnych numerach.

14. ALICIA KEYS IS IT INSANE (ORIGINALS)

W “Best Of Me” Alicia nawet nie ukrywała, że inspirował ją zespół Sade. Jego echa wyczuwalne są także w “Is It Insane” – już jednej z najokazalszych kompozycji w dyskografii Keys. Na myśl od razu przychodzi “Is It a Crime” z repertuaru brytyjskiej legendy, choć w utworze Keys mniej aranżacyjnych niespodzianek. To po prostu cholernie dobry jazzujący kawałek, który potrafi skupić na sobie moją uwagę przez całe sześć minut.

13. LANA DEL REY X MILES KANE DEALER

Najlepsza piosenka Lany Del Rey z “Blue Banisters” i jednocześnie najlepsza zaprezentowana przez nią kompozycja w 2021 roku. A w zasadzie nie tylko przez nią, gdyż w “Dealer” mocny występ zanotował Miles Kane. Jednostajne, zahaczające o blues rock nagranie przywodzi na myśl czasy “Ultraviolence”. Na uwagę zasługuje tu występ Del Rey, która pozwala sobie na wokalne akrobacje, stojąc w opozycji do wychillowanego Milesa.

12. SANAH 2:00

Długo broniłam się przed muzyką Sanah, aż tu nagle dotarła do mnie piosenka “2:00” stojąca w opozycji do popowych, przyjemnych singli znanych mi z radia. Delikatna, krucha ballada budzi we mnie sporo emocji. To takie wyznanie, po którym chce się Sanah przytulić i powiedzieć, że w razie czego może zadzwonić o każdej porze. Nawet o tytułowej 2 w nocy.

11. KYLIE MINOGUE X JESSIE WARE KISS OF LIFE

Jedna w 2020 roku wróciła do parkietowych przebojów. Druga postanowiła przypomnieć, komu naprawdę należy się miano królowej disco. Jessie Ware (genialne “What’s Your Pleasure?”) i Kylie Minogue (błyszczące “Disco”) postanowiły połączyć siły, choć delikatna zazdrość i rywalizacja w duecie “Kiss of Life” została fajnie przez obie ograna. Sama kompozycja już należy do grona moich ulubionych kobiecych kolaboracji. Funkująco-dyskotekowe nagranie szybko wpada w ucho i atakuje feerią barw. Skutecznie też przenosi w czasie do lat 70.

10. BILLIE EILISH HAPPIER THAN EVER

Nowa płyta Billie to kopalnia dowodów na to, że amerykańska wokalistka nie utknęła w ciemnych, trapowych bitach i wersach prezentowanych przez nią zmęczonym, leniwym głosem. “Happier Than Ever” to najlepsza kompozycja w karierze młodej wokalistki. I to nawet nie podlega dyskusji. Utwór przeobraża się z jazzującego numeru w pop rockową, wykrzyczaną petardę. Piosenka jest pełna gniewu, agresji i smutku. Ale jednocześnie ulgi – Eilish nie oszczędza chłopaka, który ją zranił, przekonując cały świat, że bez niego jest jej lepiej.

Just fuckin’ leave me alone

9. COLDPLAY COLORATURA

To nawet nie jest piosenka – to odyseja kosmiczna zabierająca nas na dziesięciominutową wycieczkę do gwiazd. Mamy tu delikatne echa eterycznej ery “Ghost Stories”, progresywno rockowe naleciałości kojarzące się z dokonaniami Pink Floyd oraz orkiestrowe wstawki przypominające o zawiłym “Everyday Life”. “Coloratura” jest romantycznym utworem, który rozwala najprostszym w świecie refrenem: in this crazy world, I do, I just want you.

We fell in through the clouds

8. ANDRA DAY TIGRESS & TWEED

Nie dane było mi jeszcze przekonać się, jak w roli Billie Holiday wypadła Andra Day, ale przygotowany przez artystkę soundtrack wypadł okazale. Zachwycam się “Strange Fruit” czy “Lady Sings the Blues”, lecz na albumie króluje autorskie nagranie “Tigress & Tweed”, które zresztą oddaje hołd wspomnianemu “Strange Fruit”. Jest jednak nowocześniej, a jazzująca aranżacja wchodzi we współpracę z hip hopem. Andra, podobnie jak i Billy, ma wokal, którego się łatwo nie zapomina.

The truth is black and white

7. ADELE I DRINK WINE

Chociaż pierwsze spotkania z “30” sprawiały, że często wracałam do “My Little Love”, “Hold On” czy “Strangers by Nature”, kompozycją, w której lepiej zaczynałam odnajdywać siebie, było “I Drink Wine”. I nie jest to bynajmniej coś pozytywnego. Knajpiany, gorzki utwór przywodzący na myśl stare nagrania Eltona Johna pokazuje nam (lirycznie) Adele z jej najkruchszej, najsurowszej strony. Kto by bowiem przypuszczał, że uwielbiana przez miliony artystka czuje się tak niepewna siebie? Mało który tekst w 2021 roku tak mocno mnie uderzył.

Why am I obsessin’ about the things I can’t control?

6. RADIOHEAD IF YOU SAY THE WORD

Kompozycja nagrana z myślą o “Kid A” (a ujawniona dopiero przed paroma miesiącami) charakteryzuje się nieco westernowym, choć eleganckim vibem. A także, co działa na mnie szczególnie mocno, hipnotycznym klimatem, za który tak lubię wracać do twórczości Radiohead. Nie jest to więc żadna nowość, ale “If You Say the Word” tak mocno mnie przy sobie przytrzymało, że nie mogłam pominąć tego utworu podczas swojego piosenkowego podsumowania 2021 roku.

Where you miss the moment, watching it pass

5. CELESTE A KISS

Czy to miłość czy nic nieznaczącego? Kiss that means nothing czy A kiss only means one thing? Takie wątpliwości towarzyszące choć raz każdemu człowiekowi są tematyką utworu “A Kiss” z debiutanckiej płyty brytyjsko-jamajskiej artystki Celeste. Cichy, duszny, zaaranżowany na smyczki numer jest melancholijny i lekko naiwny, lecz od pierwszej do ostatniej nuty szczery i naturalny. Moment pod koniec, gdy wokalistka podnosi głos, a jej śpiew staje się bardziej rozdzierający, nie przestaje wywoływać gęsiej skórki.

It’s like a madness in my blood

4. ST. VINCENT LIVE IN THE DREAM

“Live in the Dream” jest przykładem piosenki, która po prostu musiała we mnie dojrzeć, by koniec końców okazać się nie tylko najlepszym momentem “Daddy’s Home”, ale i całej dyskografii Amerykanki. Ospałe, rozmarzone, wywołujące ciarki na całym ciele nagranie jest narkotyczną wędrówką do lat 70. i zachwycającym hołdem złożonym kapeli Pink Floyd. Monumentalny, choć nieprzesadzony utwór.

But I can’t live in the dream, the dream lives in me

3. LORDE STONED AT THE NAIL SALON

Highlightem bardziej krytykowanego aniżeli chwalonego albumu “Solar Power” jest prościutkie, melancholijne “Stoned at the Nail Salon”. Traktująca o dostrzeganiu upływającego czasu kompozycja autentycznie porusza i zachwyca klasycznym brzmieniem, które pozwoli jej mimo szybko upływających lat dobrze się zakonserwować. Niby nic wielkiego czy odkrywczego, ale tekst, w którym znajdujemy tyle refleksji na temat starzenia się i podążania wybranymi ścieżkami ma w sobie coś ciepłego, choć bardzo melancholijnego.

‘Cause all the music you loved at sixteen you’ll grow out of

2. NICK CAVE BALCONY MAN

Twórczość Nicka Cave’a kojarzyć się może ze wszystkim, tylko nie optymizmem. Artysta ma za sobą kilka ciężkich lat. W nieszczęśliwym wypadku stracił syna, a ból i żałoba po jego śmierci przesiąkały albumy “Skeleton Tree” i “Ghosteen”. I gdy już wydawało się, że i zeszłoroczne “Carnage” nas dobije, na samym końcu płyty pojawił się utwór “Balcony Man”. Szlachetna, balladowa, zaaranżowana na pianino kompozycja jest jaśniejsza od poprzednich, choć wciąż mocno trzeba się skupić, by dostrzec te promienie słońca. Zauważa je za to podmiot liryczny piosenki. Wokal Cave’a nadal jest naznaczony zmęczeniem, ale jakże podnosząco na duchu brzmią jego słowa This morning is amazing and so are you.

What doesn’t kill you just makes you crazier

1. LORD HURON DROPS IN THE LAKE

Zespół Lord Huron (znany z pięknego “The Night We Met”) ma dryg do pisania kruszących serca kompozycji. Na nowej płycie, “Long Lost”, od razu ujęło mnie wzbogacone orkiestrą, powoli kroczące, pełne pogłosów “Drops in the Lake”, w którym Ben Schneider śpiewa jeden z najbardziej depresyjnych tekstów, na jakie natknęłam się w zeszłym roku. Jego tematykę najprościej streszcza wers You’re my long-lost love. I nie są to tylko puste słowa, gdyż utwór jest jedną z najmocniej przesiąkniętych emocjami piosenek 2021 roku, w której każde słowo wychodzące z ust Schneidera jest niczym ukłucie soplem lodu. Dramatyzm i przygnębienie płynące z tego nagrania działają na mnie ciągle tak samo – nie ważne, czy słuchałam “Drops in the Lake” pierwszy raz, czy też wracam do kompozycji po raz tysięczny. Ot, taki mój mały przejaw masochizmu.

I look up at the uncaring sky
With a prayer on my lips and a tear in my eye
Oh, how the heart burns like fire in the light of the moon
I just hope you’ll be comin’ back soon

Playlistę ze 150 moimi ulubionymi piosenkami 2021 roku znajdziecie już na Spotify:

3 Replies to “TOP150: najlepsze piosenki 2021 roku (50-1)”

  1. Zestawienie godne podziwu – każdy utwór ze 150 opatrzony komentarzem! Pomimo wielu różnic nasze zestawienia mają coś wspólnego 🙂 Zarówno Lorde jak i duet Kylie + Jessie Ware na podobnych pozycjach. Z tym, że Tobie podpasował inny numer z krążka “Solar Power” 🙂 Na pewno chwali się, że wsłuchujesz się w teksty utworów i z nich wyciągasz dodatkowe plusy… Dla mnie tekst ma dopiero znaczenie jak mi podpasuje ogólnie utwór. Na pewno postaram się poznać Twoje propozycje, których nie znam. Oby 2022 roku zaskoczył nas pozytywnie 🙂

  2. W tym roku jakoś mało tu dla mnie. To żaden problem oczywiście, ale ja chyba w tym roku bardziej potrzebowałem cieplejszych klimatów. To co wychwyciłem dla siebie to Arlo Parks, bo bardzo ją lubię i muszę więcej czasu spędzić z jej płytą. Z kolei “My Little Love” Adele za każdym razem wywołuje mój sprzeciw. Nie podoba mi się wykorzystanie dziecka w tym utworze i mocno mnie to denerwuje 😉 Aha, no i miło, że znalazła się też u Ciebie piosenka Celeste 🙂

  3. Z załączonych utworów Adele “I Drink Wine” podoba mi się najmniej. 😛 Wciąż nie przekonałam się do “Stoned at the Nail Salon”. Bardzo chętnie wracam natomiast do “Yosemite”, “Arcadii”, “Coloratury”, “Chasing Ghosts” i “Kiss of Life”, chociaż z początku kręciłam nosem.
    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *