Łamiące serca kompozycje od Becka i Phosphorescent. A także piosenka rozwijająca podobne tematy od hiszpańskojęzycznej Shakiry. Świetne odkrycie sprzed dwóch dekad, do którego przyczyniła się Santigold. Oraz nowy singiel Coldplay, którym wychodzą poza ziemskie ramy. Te i inne nagrania często towarzyszyły mi w lipcu.
Co po El Dorado?, czyli przegląd muzycznej aktywności Shakiry
Coraz częściej na Instagramie Shakiry pojawiają się zdjęcia, które podpowiadają nam, iż wokalistka pracuje nad nową muzyką. Szczegółów póki co brak, ale nie zdziwiłabym się, gdybyśmy jeszcze w tym roku otrzymali nowy album najpopularniejszej obywatelki Kolumbii. Nim to jednak nastanie, przyjrzyjmy się, czym zajmowała się artystka od wydania ostatniej płyty.
Czytaj dalej Co po El Dorado?, czyli przegląd muzycznej aktywności Shakiry
#895 Shakira “Dónde Están los Ladrones?” (1998)
Po pewnym incydencie sprzed ponad dwudziestu lat Shakira z pewnością nie tylko zatrudniła dodatkowych bodyguardów, ale i zaczęła robić to, co każdy student w bólach piszący magisterkę – efekty swojej pracy zapisuje na kilku nośnikach, by nagle nie zostać z niczym. Owy pech polegający na stracie materiału spotkał Kolumbijkę po stworzeniu piosenek na następcę “Pies Descalzos”. Na jednym z lotnisk jej bagaż z nagraniami został skradziony*. Gdzie są ci złodzieje pyta tytułem swojej drugiej płyty Shakira. Zabrali materiały, ale nie umiejętności wokalistki w pisaniu niezłych utworów.
Czytaj dalej #895 Shakira “Dónde Están los Ladrones?” (1998)
IN&OUT: Shakira
TOP150: najlepsze piosenki 2017 roku (50-1)
#767 Shakira “El Dorado” (2017)
Kolumbijska wokalistka Shakira w jednej sprawie przypomina mi zespół Goldfrapp. Tak jak w przypadku projektu Alison Goldfrapp i Willa Gregory’ego, tak i u artystki przewidzieć można, jaką płytę zaserwuje nam następnym razem. Jednak o ile brytyjski duet konsekwentnie wydaje spokojne albumy po tych bardziej tanecznych, tak Shakira po anglojęzycznych wydawnictwach zawsze wraca do swoich korzeni. Tym razem na jej najnowszy hiszpańskojęzyczny krążek czekaliśmy aż siedem lat. I jak zawsze nasuwa się pytanie, czy było warto.